Podczas czwartkowego programu „Kuchennych Rewolucji”, prowadzonego przez Magdę Gessler, sporo się działo! Szósty odcinek przyniósł nie lada wiele interesujących zdarzeń. Jak poradziła sobie z nimi celebrtyka od garnków?
Magda Gessler w „Kuchennych Rewolucjach” zasłynęła z tego, że wszczyna kolejne awantury i w programie dużo się dzieje. Nie inaczej było podczas szóstego odcinka nowego sezonu.
Szósty odcinek „Kuchennych Rewolucji” został nakręcony w „Bistro Galancie” w Łodzi. Okazało się, że za powstaniem lokalu stoi tragiczna historia. Małżeństwo – Anna i Kuba – zdecydowali się na otwarcie go, po tym jak ich córeczka zmarła na białaczkę.
– Przeżyliśmy to okropnie. Trzeba było coś zrobić z życiem, popchnąć je do przodu i dlatego też gastronomia – opowiadał właściciel.
Wizyta Magdy Gessler nie przebiegała jednak od początku bezproblemowo. Okazało się bowiem, że w lokalu mocno śmierdzi. Szybko wyszło na jaw, że „Bistro Galancie” ma problem z kanalizacją.
– Nie można mieć problemów z kanalizacją, bo tu śmierci kupą – skwitowała krótko Magda Gessler. To jednak był jedynie początek jej problemów.
Gessler skrytykowała właścicieli za słabą reklamę i monotonną kartę dań. Celebrytka od garnków stwierdziła, że goście mają problem ze znalezieniem lokalu. To co zastawali w lokalu też mogło przyprawić o zawrót głowy.
– Myślę, że w więzieniu lepiej karmią – skomentowała Gessler po spróbowaniu zupy i kotleta schabowego. Do gustu nie przypadł jej nawet kompot owocowy. – Szok jak to kompot! To jest woda po owocach! Pomyje owocowe! – grzmiała.
– To jedzenie to dno. Do tego jeszcze podane w oparach szamba – powiedziała zdenerwowana Gessler opuszczając lokal.