Po 16 dniach procesu „bombonierek” spod katedry Notre Dame w Paryżu, kończy się on wysokimi wyrokami na autorki nieudanego zamachu. Po ogłoszeniu wyroku 25 lat więzienia Ornella Gilligmann opadła na krzesło płacząc, Sarah Hervouet przyjmuje wyrok z z lekkim uśmiechem, a Samia Chalel wydaje się zadowolona, że wymiar kary jest niższy od tego, którego zażądał prokurator.
Głośny proces nawróconych na islam i zradykalizowanych kobiet, które chciały wysadzić w 2016 roku ukrytymi w aucie butlami z gazem katedrę Notre Dame dobiegł końca. Tragedii zapobiegł tylko wadliwie wykonany zapalnik, w którym użyły zamiast benzyny, mniej łatwopalnego oleju napędowego.
Ornella Gilligmann została skazana na 25 lat więzienia i nie wiadomo, czy będzie się odwoływała. Jest uprawniona do ubiegania się o zwolnienie warunkowe za dziewięć lat. Druga ze skazanych, Inès Madani zapowiada apelację. Jej wyrok to 30 lat więzienia. Obydwie w czasie procesu zwalały na siebie wzajemnie winę o kierowanie grupą.
Trzecia z oskarżonych Sarah Hervouet, która też brała bezpośredni udział w pozostawieniu przed katedrą samochodu-pułapki została skazana na lat 20. Pozostałe kobiety należące do tej terrorystycznej grupy otrzymały wyroki od 3 do 5 lat.
"À l’issue de seize jours d’audience et d’un délibéré de plus de dix heures, la cour d’assises spéciale de Paris" a prononcé son jugement. #bonbonnes https://t.co/vh6wcGPXxn
— Isabelle Kersimon (@KersimonIsa) October 15, 2019