Po pierwszym tygodniu Synodu Amazońskiego jest gorzej, niż przewidywano

Papież Franciszek i szamanka. Foto: Twitter
Papież Franciszek i szamanka. Foto: Twitter
REKLAMA

Katolicki portal Polonia Christiana podsumowuje pierwszy tydzień Synodu Amazońskiego. „Potwierdził wszystkie obawy krytyków niesławnego Instrumentum laboris. Na zgromadzeniu dyskutuje się już nie tyle, czy liberalizować celibat, a jedynie jak dokładnie to zrobić. Rozmawia się otwarcie o diakonacie i kapłaństwie kobiet, a pogańskie rytuały amazońskich ludów przedstawia się jako możliwą inspirację do opracowania nowego rytu Mszy świętej” – pisze Paweł Chmielewski.

Niestety, wg jednego z głównych progresistów synodalnych, bpa Erwina Kräutlera, opcja na rzecz zmian ma na synodzie większość. Powraca pytanie, czy ó synd będzie początkiem nowej schizmy w Kościele katolickim?

REKLAMA

PCh zauważa, że Synod Amazoński miał według oficjalnych deklaracji dotyczyć przede wszystkim ekologii i ochrony rdzennej ludności Ameryki Łacińskiej. Przybiera to jednak dziwne formy. Nie dość, że współbrzmi z propagandą lewicowych elit globalizmu, to tworzy się „nowy dekalog” w postaci „katalogu grzechów ekologicznych”.

Zgodnie z przewidywaniami konserwatywnych krytyków, pojawił się na Synodzie temat celibatu i kapłaństwa. Ścierają się tu różne pomysły: od wyświęcania żonatych mężczyzn na normalnych kapłanów (viri probati), przez dopuszczenie diakonatu, a w przyszłości i prezbiteriatu kobiet, aż po stworzenie zupełnie nowych rodzajów kapłańskiej posługi.

Kard. Claudio Hummes, przewodniczący REPAM, Panamazońskiej Sieci Kościelnej, wezwał do wprowadzenia w Amazonii właśnie viri probati i zachęcił również do sformalizowania roli, jaką w wielu wspólnotach w Ameryce Łacińskiej pełnią kobiety.

Wg magazynu „Crux” wielką rolę na Synodzie odgrywa koncepcja emerytowanego biskupa z Aliwal w RPA, Niemca Fritza Lobingera. Teoretycznie chodzi o rozwiązanie, które zarazem utrzymuje zasadę obowiązkowego celibatu kapłanów, jak i dopuszcza nowe formy niecelibatarnej kapłańskiej posługi. Lobinger postuluje wyświęcanie „starszych”, co nie jest do końca tożsame z ideą viri probati. „Starsi” otrzymywaliby święcenia kapłańskie, ale zarazem nie byliby normalnymi księżmi: celebrowaliby Eucharystię jedynie w swojej macierzystej wspólnocie, nie mogąc przy tym, na przykład, spowiadać. Byliby to żonaci mężczyźni, ale – docelowo – także kobiety, wszyscy bez formalnego wykształcenia teologicznego.

Mielibyśmy więc do czynienia ze stworzeniem dwóch rodzajów kapłanów – normalnych księży i ograniczonych „starszych”. Rzecz ma wsparcie na szczytach: o „podwójnym” kapłaństwie wypowiadał się kilka miesięcy temu bardzo pozytywnie kard. Schönborn. Pomysł Lobingera idzie tak naprawdę dalej niż zwykłe odejście od celibatu, mamy bowiem do czynienia z bardzo poważną zmianą rozumienia kapłaństwa.

Co więcej jego idea może być postrzgana również jako wstęp i pierwszy krok do pełnej protestantyzacji katolickiego kapłaństwa – odchodzenia od wyraźnego podziału na z jednej strony kapłaństwo urzędowe, sakramentalne, oraz z drugiej strony na powszechne kapłaństwo wiernych.

Ciekawa dyskusja dotyczy także roli kobiet na samym Synodzie Biskupów. Już w pierwszych dniach zgromadzenia grupa hierarchów – przez synodalne służby prasowe niewymieniona z nazwiska ani narodowości – poprosiła o dopuszczenie kobiet do głosowania nad dokumentem finalnym zgromadzenia. Takie prawo mają zasadniczo tylko wyświęceni mężczyźni; w przeszłości papież Franciszek wyjątkowo zezwolił głosować również kilku przełożonym męskich zakonów niemającym święceń.

Gdyby propozycja dopuszczenia kobiet do głosowania nad dokumentem końcowym została przyjęta, to moglibyśmy mieć do czynienia z pierwszym w historii wypadkiem, gdy kobiety zyskują bezpośredni wpływ na stanowienie Magisterium Kościoła katolickiego.

Przedsynodalny dokument roboczy Instrumentum laboris zawierał niezwykle groźną ocenę znaczenia kultury Amazonii dla rozumienia wiary. Amazonia miałaby stać się nowym locus theologicus, miejscem objawiania się Boga, a pierwotne rytuały pogańskie, plemienność, naturalna ludowa kosmologia – to wszystko miałoby według dokumentu wyrażać prawdę o Bogu i człowieku. Dokument mówił nawet o rzekomej konieczności „docenienia” relacji, w jakich Indianie amazońscy pozostają… „z duchami”.

Jak wobec tego wszystkiego pozycjonuje się papież Franciszek? – pyta autor. Jego zdaniem Franciszek chce zmian. „Papież nie wzywa do wierności Tradycji ani do obrony pełni depozytu katolickiej wiary. Wprost przeciwnie: w synodalnych i okołosynodalnych przemówieniach piętnuje „ideologów” i „dogmatyków”, zachęcając do tego, by nie trzymać się kurczowo „tego, co było”.

Obradom Synodu Amazońskiego towarzyszy bardzo ostra krytyka. Nie tylko z zewnątrz. Są i tacy uczestnicy synodu, którzy nie szczędzą rewolucjonistom gorzkich słów. To choćby prefekt Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, gwinejski kardynał Robert Sarah. W rozmowie z włoskimi mediami powiedział, że niektórzy ludzie Zachodu próbują wykorzystać Synod Amazoński do promowania własnych ideologicznych celów; uznał to wprost za „zniewagę wobec Boga”.

Hierarcha przestrzegał też przed zmianami w celibacie, wskazując, że problem ludów amazońskich, tak jak całego Kościoła, polega na kryzysie powołań, a nie na bezżenności kapłańskiej. W podobnym tonie wypowiedział się brazylijski też biskup Aidar Guimarães, podkreślając, że kultury amazońskiej w żadnym wypadku nie można wynosić ponad prawdę Jezusa Chrystusa.

Inkulturacja, podkreślał, nie może przebiegać zgodnie z planem opracowanym w Niemczech, które sprowadzają się do zastępowania Objawienia nowomodnymi koncepcjami filozoficznymi. Z kolei bp Rafael Escudero z Paragwaju sprzeciwił się zmianom w celibacie, stwierdzając, że ludy amazońskie potrzebują raczej ewangelizacji, a nie żonatych księży. Już spoza synodu mocno rozbrzmiewa zwłaszcza głos kard. Gerharda Müllera, byłego prefekta Kongregacji Nauki Wiary, przestrzegającego zgromadzonych w Rzymie przed radykalnymi zmianami jako drogą ku schizmie.

Źródło: PCh 24

REKLAMA