Zamach na paryskiej prefekturze dokonany przez zradykalizowanego wyznawcę islamu okazuje się wstrząsem dla policji i służb specjalnych Francji. We wszystkich instytucjach zaapelowano o wzmożenie czujności. Jednak każdy kij ma dwa końce…
Ten drugi koniec to mundurowi, którzy są wyznawcami islamu. Mówią o bardzo złym klimacie w pracy, a nawet o „polowaniach na czarownice”, które dotykają wszystkich funkcjonariuszy muzułmanów.
Apel prezydenta Macrona do społeczeństwa o zachowanie „czujności”, w MSW odebrano jako zachętę do inwigilacji muzułmanów. Sprawdzanie, czy się nie zradykalizowali, jest uważane za ich stygmatyzację.
France info w swoim reportażu „przesłuchała” kilku policjantów wyznających islam. Skarżą się, że muzułmanie bywają utożsamiani z terroryzmem w całości. 22-letni Mehdi został wezwany na rozmowę z szefem komisariatu. Podobne rozmowy przeprowadzono w Seine-Saint-Denis z funkcjonariuszami, którzy mają swoje korzenie w Algierii, Maroku, Indiach, Sri Lance, czy na Madagaskarze.
„Gdyby nie ten atak i działo się to w innym czasie, myślę, że mógłbym złożyć raport lub skargę o dyskryminację” – mówi Mehdi. Był tak „zszokowany” rozmową z przełożonymi, że następnego dnia poprosił o dzień wolny.
Przełożeni mają zwracać uwagę na sygnały „potencjalnej radykalizacji”. Źle widziane jest noszenie brody, unikanie w pracy relacji koleżeńskich z kobietami, czy modły w godzinach pracy.
Wspomniany Saïd mówi, że od kilku lat woli ukrywać przed kolegami, że jest muzułmaninem. Na stołówce pytano go już dlaczego nie je wieprzowego mięsa. Uważa, że jest obserwowany i poddany kontroli wewnętrznej. Obawia się też, że utrudni mu to też awanse.
Pretensje muzułmanów pracujących w policji nie są jednak do końca uzasadnione. Ich lojalność wobec państwa nie jest bezwarunkowa. Infiltracja tak wrażliwych instytucji państwa przez potencjalnych terrorystów musi rodzić reakcje samoobronne. Zamach pracującego w wywiadzie Mickaela Harpona postawił przed Francją zupełnie nowe wyzwania.
Źródło: France info