
Maja Ostaszewska od dłuższego czasu angażuje się silnie w różne akcje dotyczące m.in. ochrony zwierząt. W swoich działaniach nierzadko jednak popada w czysto absurdalne twierdzenia. Tak też stało się podczas wywiadu dla magazynu „Wysokie Obcasy”.
– Dziś krów nie widać, żyją w zamknięciu, podobnie jak kury, świnie. W strasznych warunkach, traktowane tak, jakby były przedmiotami, choć na przykład świnie, jak dowodzą badania, są inteligentniejsze niż psy, bardzo opiekuńcze, mruczą swoim dzieciom jakby kołysanki. Rosnąca nienawiść do drugiego człowieka, bezmyślna dewastacja przyrody i terror, jaki serwujemy zwierzętom, strasznie mnie martwią – stwierdziła Ostaszewska.
Aktorka ubolewa, że niewielu artystów zabiera głos w sprawach społecznie ważnych, „zwłaszcza kiedy na naszych oczach jedni ludzie zaczynają otwarcie dyskryminować drugich przy przyzwoleniu rządzących i mocno upolitycznionej instytucji Kościoła”.
– Nie wyobrażam sobie nie zabrać głosu. Bycie znanym aktorem czy muzykiem daje szansę dotarcia do ludzi. Choćby mój Instagram, który obserwuje ponad 300 tys. osób – przecież to miasto! Nie powiedzieć o czymś ważnym to straszne marnotrawstwo tego potencjału – wyznała.
– Znęcamy się nad zwierzętami. Dzięki moim rodzicom nigdy nie jadłam mięsa. Zdecydowali o tym z powodów etycznych. Jestem im za to wdzięczna, mając dziś także świadomość, że najlepsze, co możemy zrobić indywidualnie, żeby przeciwdziałać katastrofie klimatycznej, to rezygnacja ze spożycia mięsa lub choć radykalne ograniczenie. Skutki uboczne chowu przemysłowego mają gigantyczny wpływ na kryzys klimatyczny. Pamiętam, jak byłam mała, pływaliśmy po Mazurach i wszędzie widać było stada krów. Te krowy chodziły sobie swobodnie po pastwiskach. Dziś krów nie widać, żyją w zamknięciu, podobnie jak kury, świnie. W strasznych warunkach, traktowane tak, jakby były przedmiotami, choć na przykład świnie, jak dowodzą badania, są inteligentniejsze niż psy, bardzo opiekuńcze, mruczą swoim dzieciom jakby kołysanki. Rosnąca nienawiść do drugiego człowieka, bezmyślna dewastacja przyrody i terror, jaki serwujemy zwierzętom, strasznie mnie martwią – kontynuowała swój wywód.
– Wspieram wolne media i wolne sądy, od lat jestem w gronie sojuszników LGBT, czuję się związana ze Strajkiem Kobiet i z Kongresem Kobiet, z Federacją na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny. Załamywanie się nic nie da. Potrzebni są radośni, fajni, aktywni ludzie. Staram się mieć z nimi kontakt, współpracować, wspierać ich – dodała.