Jak się okazuje kolejna obietnica rządu Prawa i Sprawiedliwości, która miała ulżyć małym przedsiębiorcom, to tak naprawdę jedna wielka ściema. Okazuje się, że mały ZUS, którym tak chętnie chwalił się Mateusz Morawiecki obowiązywał będzie jedynie przez 3 lata i niewielu z niego skorzysta.
W czasie kampanii wyborczej PiS ochoczo mówił o tym, jak to jest wolnościowy i liberalny gospodarczo, czego przykładem miałoby obniżenie CIT-u, z którego mało kto mógł skorzystać, czy właśnie mały ZUS dla małych przedsiębiorców. Okazuje się jednak, że z tym drugim projektem jest problem.
Cztery lata temu Prawo i Sprawiedliwość obiecywało podniesienie kwoty wolnej od podatku do poziomu 8 tysięcy złotych. Obietnicy „dotrzymali” w ten sposób, że podnieśli kwotę wolną dla tych najmniej zarabiających, dla większości utrzymali na tym samym poziomie, a dla najlepiej zarabiających zlikwidowali ją całkowicie.
Teraz sztandarowym postulatem Mateusza Morawieckiego był mały ZUS, czyli składka liczona od dochodu, a nie przychodu. Okazuje się, że z rozwiązania tego także będą mogli skorzystać nieliczni, a dodatkowo niższe składki odprowadzać będzie można jedynie przez trzy lata.
To oznacza, że osoba która w przyszłym roku zacznie płacić mały ZUS, będzie mogła to robić jedynie w latach 2020, 2021 i 2022, po czym składki dla niej gwałtownie wzrosną. Jak tłumaczą to przedstawiciele rządu? Okazuje się, iż takie rozwiązanie ma zachęcić przedsiębiorców do rozwoju.
Warto podkreślić, że mały ZUS dotyczy głównie małych firm, a więc takich o niskich dochodach, które nawet jak rosną, to nie w takim tempie, aby w ciągu trzech lat składka ZUS-owska w wysokości 1500 złotych miesięcznie przestała być odczuwalna. Dodatkowo oczywiście za trzy lata będzie ona o wiele wyższa, jeżeli rząd zrealizuje swe szaleńcze obietnice o podnoszeniu płacy minimalnej.
Źródło: money.pl