Zmiana czasu co pół roku jest niemieckim wynalazkiem. „To nie ma ekonomicznego sensu”

fot. Pixabay
REKLAMA

Zmiana czasu co pół roku jest niemieckim wynalazkiem z pierwszej wojny światowej, a jej jedynym celem było zaoszczędzenie energii.

Od dziesięcioleci taka korzyść jest kompletnie nieaktualna. W dodatku zmiana czasu przynosi wiele niepożądanych skutków zdrowotnych, społecznych i gospodarczych – zwraca uwagę Fundacja Republikańska.

REKLAMA

Jako pierwszy kraj na świecie zmianę czasu wprowadziły kajzerowskie Niemcy w 1916 roku. Była ona podyktowana chęcią zaoszczędzenia energii potrzebnej do oświetlania fabryk. Wcześniejszy świt zimą dawał wymierne zyski. Argument ten całkowicie się zdezaktualizował, choćby z uwagi na fakt, że dzisiejsze fabryki są oświetlane światłem sztucznym niezależnie od pory dnia, nie mówiąc już o nikłym udziale w bilansie energetycznym współczesnego kraju – wynika z Raportu Fundacji Republikańskiej.

Wpływ na gospodarkę

Z dostępnych analiz wynika, że zmiana czasu nie wpływa w sposób znaczący na szeroko rozumiane zagadnienia energetyczne, nie daje więc oszczędności. Wpływa natomiast na transport – przedsiębiorstwa muszą zmieniać rozkłady jazdy.

Systemy internetowe banków oraz innych instytucji często bywają nieczynne w noce zmiany czasu. Z niektórych badań wynika, że zmiana czasu niekorzystnie wpływa na zachowanie inwestorów giełdowych.

W okresach po każdej zmianie czasu spada wydajność pracowników i zwiększa się liczba zwolnień. To nie ma ekonomicznego sensu – podkreśla Fundacja Republikańska.

Zmiana czasu ma bardzo negatywny wpływ choćby na synchronizację rozkładów jazdy. Także na giełdzie przez tydzień po zmianie czasu są niższe trendy, co wynika z większych trudności w podejmowaniu decyzji. Również rolnicy argumentują, że możemy sobie przestawić zegarki, a rytm życia zwierząt pozostaje taki sam. Ma to negatywne skutki dla ich produkcji. Pracownicy przez tydzień od zmiany mają mniejszą wydajność. I to niezależnie, czy chodzi o sytuację, w której śpimy dłużej, czy krócej. Amerykańskie badania wskazują na przykład na większą wypadkowość po zmianie czasu – mówi Dominik Mazur z Fundacji Republikańskiej.

Wpływ na społeczeństwo

Po zmianie czasu występuje większe ryzyko zawałów serca. Według niektórych badań zmiana czasu zwiększa też liczbę wypadków drogowych. Pojawiają się bowiem zaburzenia snu, samopoczucia i nastroju.

Zgodnie z raportem przygotowanym przez firmę ICF International w 2014 roku, 76 proc. Europejczyków jest niezadowolonych z wprowadzania zmiany czasu.

Według Fundacji Republikańskiej, dobrych stron obecnego systemu trudno się doszukać. Zwolennicy twierdzą, że jest on lepiej dostosowany do naturalnego czasu (tzn. gdy ludzie budzą się po świcie, a kończą aktywność jak najbliżej zmierzchu), jednak w dobie powszechnego oświetlenia sztucznego i trybu życia regulowanego przez sztywne godziny pracy i innych czynności taki argument zdecydowanie traci na wadze.

Przejście Polski na stały czas powoduje jedno utrudnienie – konieczność przestawiania zegarków przy przekraczaniu granic innych krajów. Wszyscy nasi sąsiedzi z wyjątkiem Białorusi i Rosji zmianę czasu stosują, a wszyscy sąsiedzi unijni mają czas wzajemnie zsynchronizowany (Litwa jest w innej strefie czasowej).

Utrudnienie to jest warte zaakceptowania – oceniają eksperci Fundacji Republikańskiej.

Czas zimowy czy letni?

O ile konieczność zaprzestania zmiany czasu wydaje się bezsporna, pozostaje pytanie, który czas przyjąć na stałe: środkowoeuropejski czy letni środkowoeuropejski? Odpowiedź brzmi: letni – twierdzi Fundacja Republikańska. Oznacza to, że zimą zmierzch będzie zapadał później, co m. in. będzie oznaczać, że będziemy kończyć pracę czy lekcje o wiele częściej za dnia (co prawda świt będzie później, ale i tak większość Polaków zimą wstaje przed świtem).

Latem będzie jak dotąd. Natomiast w sytuacji, gdyby pozostawić na stałe czas zimowy, świt nadchodziłby nawet o trzeciej w nocy.

Źródło: Fundacja Republikańska

REKLAMA