Zero zdziwienia. Mianowana przez prezydenta Dudę prezes TK nie rusza kwestii aborcji. Sprawa najpewniej przepadnie

ręce opadają/fot. ilustracyjne/fot. Wikimedia Commons
ręce opadają/fot. ilustracyjne/fot. Wikimedia Commons
REKLAMA

Prezes Trybunału Konstytucyjnego Julia Przyłębska dąży do umorzenia skargi konstytucyjnej ws. aborcji eugenicznej. A przecież na finiszu kampanii politycy PiS mówili, że czekają na ten wyrok Trybunału – pisze najwyraźniej zaskoczony Artur Stelmasiak na portalu „Niedziela”. Wcześniej w czasie kampanii wyborczej do parlamentu agitował na rzecz tzw. „opcji prolife w PiS”.

Według ustaleń „Niedzieli” sędziowie chcą orzekać w sprawie aborcji eugenicznej, ale od 2 lat są blokowani przez prezes Trybunału Konstytucyjnego. Wraz z pierwszym posiedzeniem Sejmu wniosek 107. posłów złożony w poprzedniej kadencji sejmu ulegnie dyskontynuacji. Oznacza to, że prawo posłów, które jest zapisane w konstytucji, zostanie skutecznie ograniczone poprzez celową blokadę w organizacji pracy sędziów w Trybunale Konstytucyjnym – pisze szef warszawskiej „Niedzieli”.

REKLAMA

Na Twitterze w tonie oburzenia pisze też, że „szefowa trybunału nie chce bronić konstytucyjnych praw”. Nie jest to jednak nic nowego ani zaskakującego dla nikogo, kto trzeźwo patrzy na działania partii politycznych.

Cała poprzednia kadencja PiS jasno dała do zrozumienia, że partia rządząca nie będzie w żaden sposób zakazywała mordowania nienarodzonych dzieci, nie zakaże też prawnie działań środowisk LGBT, które w ostatnim czasie dokonują kolejnych postępów. Zatrzymają się na nic nie znaczących prawnie i realnie deklaracjach wypowiadanych stanowczym tonem w TVP Info.

Co ciekawe, Stelmasiak sam niedawno przyznał, że ma „syndrom bitej żony”. – PiS tak zawsze! Zaczynam mieć już syndrom żony, którą mąż bije (w tym wypadku morduje dzieci), a ja i tak w jakiś sposób popieram i bronię, bo „mąż” pracowity, uczciwy i dba o wiele. Zawsze obiecuje, że jeszcze nie teraz, ale ochrona dzieci przed eugeniką będzie… na 100% – napisał w sobotę na Twitterze.

Wniosek w sprawie stwierdzenia niekonstytucyjności aborcji eugenicznej trafił do TK w październiku 2017 roku. Od tamtej pory nic się z nim nie działo.

Należy sobie zadać proste pytanie: Po co władza ma realizować postulat, który jawnie ignorowała przez cztery lata, skoro mimo jawnego plucia w twarz środowiskom postulującym go, i tak część z tych środowisk nawoływała do głosowania na to ugrupowanie? O ile Stelmasiak ma rację, że „presja ma sens”, to najskuteczniejsza byłaby ona właśnie w okresie kampanii wyborczej.

Niestety, wówczas niemalże codziennie przypominał, którzy posłowie PiS jego zdaniem są za życiem i na których należy głosować. Takim „oburzeniem” rządzący socjaliści nie muszą w ogóle sobie zawracać głowy. W końcu nie tylko nie było zachęty do nie głosowania na to ugrupowanie, ale wręcz nawoływanie, by głos oddać. A dla wierchuszki partii w obecnym systemie wyborczym nie ma znaczenia, na kogo konkretnie z listy głos zostanie oddany.

Pytanie, czy osoby mające wpływ na środowiska prawicowe w końcu otrzeźwieją?

Źródła: twitter.com/niedziela.pl/nczas.com

REKLAMA