Rosyjska siatka wywiadowcza w Czechach. Szpiedzy mieli działać po przykrywką dwóch firm

Władimir Putin. Foto: PAP/EPA
Władimir Putin. Foto: PAP/EPA
REKLAMA

Poseł prawicowej Obywatelskiej Partii Demokratycznej (ODS) Pavel Żaczek jest zdania, że jego kraj pozwala na budowanie u siebie rosyjskiej sieci wywiadowczej. Tak skomentował informację o rozbiciu w Czechach siatki rosyjskiego wywiadu.

O jej rozbiciu poinformował w poniedziałek na konferencji na temat bezpieczeństwa Michal Koudelka, szef odpowiadającej m.in. za kontrwywiad czeskiej Informacyjnej Służby Bezpieczeństwa (BIS).

REKLAMA

Jego zdaniem siatka wywiadowcza rosyjskich służb była finansowana bezpośrednio z Moskwy i przy wykorzystaniu rosyjskiej ambasady w Pradze. Jej celem były Czechy oraz zagraniczni partnerzy Pragi.

„Siatka została rozbita, przeszkodziliśmy jej aktywności na terenie Czech, a także w innych krajach Europy, ponieważ była częścią szerszego łańcucha, który Rosjanie przygotowywali i wykorzystywali” – mówił Koudelka.

Słowa Koudelki są pierwszym oficjalnym potwierdzeniem funkcjonowania w Czechach siatki rosyjskich służb wywiadowczych. Zdaniem mediów operacja przeciwko rosyjskiej siatce miała miejsce na początku 2018 roku, a była wymierzona w obywateli Rosji oraz w Rosjan, którzy uzyskali obywatelstwo Czech.

Szpiedzy mieli działać po przykrywką dwóch firm komputerowych, które poza oficjalną działalnością zajmowały się hakerstwem. Komórka działająca w Czechach miała zdaniem BIS współpracować z komórkami w innych krajach.

Zdaniem Żaczka nie wiadomo, jaki jest los ujawnionych rosyjskich agentów. „Rozbicie może oznaczać, że tym ludziom przeszkodzi się w działalności w Czechach. Nie dostaną się na teren Unii Europejskiej i do obszaru Schengen” – powiedział poseł.

Rosyjska ambasada oświadczyła, że zarzuty Koudelki są bezpodstawne i że nie miała nic wspólnego z agenturą. „To nieprawda” – cytowała agencja TASS przedstawicieli placówki w Czechach.

Rosyjskie media we wtorek uznały słowa szefa BIS za atak na Rosję, który jest inspirowany przez zachodnie mocarstwa. Przypomniały też, że prezydent Czech Milosz Zeman krytycznie podchodzi do kierownictwa kontrwywiadu. Prokremlowska gazeta internetowa Wzgliad napisała, że „oświadczenie Koudelki oznacza próbę zachowania twarzy wobec praktycznej bezsilności urzędu w ostatnich latach”.

Zdaniem rosyjskich mediów Koudelka jest znany z bliskich powiązań z amerykańskimi służbami. Także portal Gazeta.ru uznał, że Koudelka ulega antyrosyjskiej histerii i podkreślił, że nie zgadza się z nim prezydent Zeman, który nie chce mianować szefa BIS generałem.

Media cytują również analityka rosyjskiego Centrum Studiów Europejskich Władimira Olenczenkę, który w komentarzu napisał, że „Czechy uległy propagandzie, aby zaognić stosunki z Rosją. Chcą przyłączyć się do zachodniego trendu, którego podstawą jest szerzenie niepotwierdzonych oskarżeń pod adresem Rosji”. Zdaniem tego analityka, Koudelka korzystał z informacji USA i Wielkiej Brytanii i kopiował je bez zastrzeżeń.

Na konferencji szef BIS powiedział też, że rosyjskie i chińskie służby stanowią długookresowe zagrożenie dla Czech. Jego zdaniem rosyjski wywiad pozyskuje cenne informacje podczas rozmów z osobami znajdującymi się na obrzeżach polityki i dyplomacji. Chińczycy natomiast postępują inaczej, zapraszając naukowców i znaczące osoby do swojego kraju.

PAP

REKLAMA