Belgowie chwalą się, że na czele ich rządu po raz pierwszy w historii staje niewiasta. Polska bardziej „postępowa”

Premier Belgii Sophie Wilmes Fot. Wikipedia
REKLAMA

W „postępowej” Polsce były już trzy „premierki”, a tymczasem w Brukseli wielkie „halo”, że na czele ich rządu staje po raz pierwszy kobieta. Jest to dotychczasowa minister budżetu, pochodząca z Walonii Sophie Wilmès, lat 44.

Wilmes jest politykiem liberalnym, co w tym przypadku oznacza centrolewicę. Zastąpi na tym stanowisku Charlesa Michela. Królem Filip może jej nominację ogłosić oficjalnie już w niedzielę.

REKLAMA

Dotychczasowy szef rządu Charles Michel pozostanie w Brukseli i zmienia tylko fotel. Obejmuje on przewodnictwo w Radzie Europejskiej 1 grudnia.

Zadanie Wilmes nie jest łatwe, bo rząd nadal nie ma tam większości, ale Belgia jest do takiego stanu rzeczy przyzwyczajona. „Dołożę wszelkich starań, aby zapewnić stabilność i ciągłość bieżących spraw” – zapowiedziała nowa premier. Pokazuje to, że będzie raczej „technicznym” szefem rządu.

Belgia nie ma większościowego gabinetu już od grudnia 2018 r., a negocjacje w celu utworzenia nowej koalicji utknęły w martwym punkcie po wyborach parlamentarnych 26 maja, które rozproszyły mocno głosy i dały przyrost zarówno skrajnej lewicy jak i prawicy.

Sophie Wilmes zaczynała od działalności w samorządzie. W 2015 została ministrem. Pracowała wcześniej w administracji Komisji Europejskiej. Należy do liberalnego, walońskiego Ruchu Reformatorskiego.

Źródło: France Info/ AFP

REKLAMA