Kolejny belgijski festyn kultury ludowej okazuje się niepoprawny politycznie! Był zarzut rasizmu, teraz UNESCO mówi o… „antysemickich kliszach”

Karnawał w belgijskim Aalst Fot. Wikipedia
REKLAMA

To nie pierwsza tego typu sprawa w Belgii. Wcześniej zarzucano już jednemu z ludowych festynów (w Asth) propagowanie rasizmu, bo w paradzie pojawiała się postać ciemnoskórego „dzikusa”. Teraz inny karnawał także belgijskim mieście, w Aalst, obrywa za… antysemityzm.

UNESCO prosi Belgię o wyjaśnienie „antysemickich stereotypów”, które mogą mieć miejsce podczas kolejnej edycji karnawału w Aalst w 2020 r. UNESCO grozi nawet usunięciem tej imprezy z listy niematerialnego dziedzictwa kultury.

REKLAMA

Karnawał we flamandzkim mieście Aalst odbywa się pod koniec lutego. Od 2010 r. jest wpisany na listę dziedzictwa UNESCO, ale jeśli jego organizatorzy nie zaakceptują narzucanych im norm politycznej poprawności, już wkrótce z owej listy wyleci. Decyzja w tej sprawie na zapaść podczas spotkania państw członkowskich UNESCO w grudniu tego roku w Bogocie.

Chodzi o to, że w tym roku w orszaku karnawałowym dostrzeżono platformę z karykaturami ortodoksyjnych Żydów siedzących na workach ze złotem. UNESCO uznało to za „rasistowskie i antysemickie ekscesy”, chociaż lokalne władze bronią jeszcze prawa nawet do „rytuału pewnych nadużyć” w czasie ludycznej atmosfery zabawy i krytyki wszystkiego, co się da.

Argumentują, że ta ludowa zabawa od zawsze pozwalała raz do roku na więcej, a obiektami żartów był też np. katolicki Kościół, królowie, żydzi, politycy, muzułmanie. W szerokiej interpretacji chodzi tu także o wolność słowa – mówi burmistrz Aalst Christophe D’Haese.

Nawet jeśli chodzi o żarty są tu jednak najwyraźniej „równi i równiejsi”. W dodatku pojawiły się nowe donosy na festiwal. Jeden z organizatorów zaprezentował mediom przygotowane na festiwal szarfy, a na niektórych z nich były rysunki ortodoksyjnych żydów w chałatach. Dodano do nich jeszcze hasła kpiące z zastrzeżeń UNESCO wobec edycji festiwalu z tego roku.

Krotochwile Flamandów z Belgii okazały się mieć poważne reperkusje. Prezes Europejskiego Kongresu Żydowskiego Mosze Kantor nazwał działania organizatorów festiwalu w Aalst „groteskową i niemożliwą do obrony demonstrację antysemityzmu”.

Dodał, że „UNESCO nie powinno wymagać już żadnych dalszych wyjaśnień i powinno natychmiast usunąć karnawał w Aalst ze swojej listy”. Burmistrz D’Haese z kolei obiecuje zrobić wszystko, aby festiwal z jego miasta na liście „dziedzictwa niematerialnej kultury” pozostał, co zdaje się oznaczać rezygnację z pewnej spontaniczności i autentyzmu.

Zwłaszcza kiedy podpowiada, że są przecież „inne tematy, z których można się śmiać” i obiecuje, że grupa Żydów „nie będzie stygmatyzowana”. Satyra i śmiech były od zawsze rodzajem wentyla społecznego. Objęcie pewnych grup szczególną ochroną przed żartami, wcale tej grupie dobrze na przyszłość nie wróży. I żeby nie było, że się nie ostrzegało…

Źródło: Ouest France/ AFP

REKLAMA