Jan Grabowski stanął przed sądem za antypolską książkę! Reduta Dobrego Imienia: „Publikacja Grabowskiego i Engelking zaprezentowała fałszywą wersję wydarzeń”

Jan Grabowski. Foto: PAP
Jan Grabowski. Foto: PAP
REKLAMA

W Sądzie Okręgowym w Warszawie rozpoczął się proces przeciwko Barbarze Engelking i Janowi Grabowskiemu, współautorom kontrowersyjnej książki „Dalej jest noc”. Wszystko wskazuje na to, że pozwani, oskarżając Edwarda Malinowskiego o to, że w czasie II wojny światowej donosił i doprowadził do zagłady Żydów mieszkających w jego wsi, popełnili błędy badawcze i metodologiczne – między innymi myląc dwie różne osoby o tym samym imieniu i nazwisku i scalając ich biogram w jeden.

Proces przeciwko autorom publikacji w obronie dobrego imienia swojego stryja wytoczyła bratanica Edwarda Malinowskiego, Filomena Leszczyńska. Jest ona wspierana przez Redutę Dobrego Imienia. W rzeczywistości Edward Malinowski był polskim bohaterem, który ryzykując życiem pomagał Żydom i ukrywał ich przed Niemcami.

REKLAMA

Na dzisiejszej rozprawie nie doszło jednak do wysłuchania stron z powodu nieobecności prof. Jana Grabowskiego, który zdaniem jego pełnomocników nie był prawidłowo powiadomiony.

– W tej sprawie należało – naszym zdaniem – przeprowadzić bardzo solidną weryfikację źródeł historycznych. Niestety, według mnie autorzy „Dalej jest noc” tego nie zrobili, pomawiając niewinnego człowieka. Publikacja Grabowskiego i Engelking zaprezentowała fałszywą wersję wydarzeń, a takie działania – w mojej ocenie – godzą w dobra osobiste nie tylko samej bratanicy, ale każdego Polaka – podkreśla Maciej Świrski, prezes Reduty Dobrego Imienia, która wspiera Filomenę Leszczyńską w walce o dobre imię jej stryja. Jak dodaje, podczas dzisiejszej rozprawy pełnomocnik pozwanych bagatelizował „pomyłkę” jak nazwał scalenie przez naukowców życiorysów dwóch Edwardów Malinowskich w jeden. To nie jedyny błąd autorów kontrowersyjnej książki. Informacja o rzekomym współudziale Edwarda Malinowskiego w zamordowaniu Żydów została przedstawiona w oparciu o świadectwo Marii Wiltgren (którą uratował Edward Malinowski), złożone w 1996 roku dla Yad Vashem. Warto jednak dodać, że zupełnie inne świadectwo składała Maria Wiltgren (wówczas jako Estera Drogicka) w 1950 roku, broniąc Edwarda Malinowskiego na jego procesie. A jeszcze inny życiorys przedstawiła Maria Wiltgren (wówczas Estera Drogicka) tuż po wojnie, kiedy starała się o pracę w UB (umowa o pracę została z nią podpisana). Zachowała się również jej teczka jako pracownika cywilnego Urzędu Bezpieczeństwa. Naukowcy – zdaniem strony powodowej – nie zweryfikowali podstawowych dokumentów, jakimi są życiorysy Marii Wiltgren (występującej w dokumentach pod czterema różnymi nazwiskami) i całkowicie pominęli ten, który kobieta złożyła tuż po wojnie starając się o pracę w Urzędzie Bezpieczeństwa. `pominęli świadectwa zawarte w aktach procesu z 1950 innych Ocalałych, którym Edward Malinowski z narażeniem życia pomagał. Zachowanie autorów publikacji jest – w mojej ocenie – sprzeczne z ideami rzetelnej pracy naukowej. Na tę historię natrafiliśmy, obawiamy się jednak, że tego typu błędów jest tam znacznie więcej, na co zwracali już uwagę wcześniej inni historycy – dodaje Maciej Świrski.

Edward Malinowski, stryj Filomeny Leszczyńskiej, został przedstawiony we fragmentach publikacji „Dalej jest noc” jako „współwinny śmierci kilkudziesięciu Żydów, którzy ukrywali się w lesie i zostali wydani Niemcom”. W rzeczywistości pomagał Żydom. Jan Grabowski i Barbara Engelking oskarżając Malinowskiego, nie przeprowadzili – jak się wydaje – oczywistej dla każdego historyka, dokładnej analizy dokumentów. Gdyby się tak stało, nie doszłoby do sklejenia życiorysów Edwarda Malinowskiego, syna Stanisława, sołtysa Malinowa z życiorysem innego Edwarda Malinowskiego, syna Adolfa, byłego sołtysa tej wsi. Obaj mężczyźni nazywali się tak samo, zaś w czasie okupacji obaj mieli kontakt z Marią Wiltgren. A to właśnie jej zeznania, jak twierdzą pozwani, stanowiły podstawę do oskarżeń wysuwanych pod adresem Edwarda Malinowskiego – stryja Filomeny Leszczyńskiej.

Zarzuty te zostały obalone w trakcie procesu sądowego w 1950 roku, w którym na rzecz oskarżonego świadczyli sami Ocaleni. Co do relacji samej Marii Wiltgren trzeba podkreślić, że była ona jedynie tak zwanym świadkiem ze słyszenia. W czasie, gdy doszło do denuncjacji Żydów ukrywających się w lesie niedaleko Malinowa, nie było jej w tej wsi. Przyjechała tam dopiero rok później. Co więcej, swoje świadectwo, które wykorzystali Barbara Engelking i Jan Grabowski, składała w 1996 roku, czyli ponad 50 lat po wydarzeniach z Malinowa, relacjonując jedynie to, co usłyszała rok po wydarzeniach. Zdaniem prawników reprezentujących Filomenę Leszczyńską pozwani nie dokonali odpowiedniej analizy dokumentów i świadectw Marii Wiltgren, a także w sposób niewystarczający uprawdopodobnili swoją tezę o tym, że oskarżenia kobiety dotyczą opisywanego w książce Edwarda Malinowskiego.

Filomena Leszczyńska, przy wsparciu RDI, domaga się usunięcia skutków naruszenia dobra osobistego poprzez publiczne złożenie oświadczeń, dodruku, zgodnych z prawdą, zeznań Marii Wiltgren (wówczas jako Wiśniewskiej) i zadośćuczynienia w wysokości 100 000 złotych. Reduta Dobrego Imienia ponosi koszty tej sprawy (adwokackie i sądowe, administracyjne, koszty opinii biegłych i historyków).

TEKST JEST TREŚCIĄ LISTU REDUTY DOBREGO IMIENIA 

REKLAMA