Oto uczciwość legalnych przewoźników. 850 zł za kurs na odcinku 2,2 km w Gdańsku. Nie to, co Uber

Taksówkarze protestują z powodu lepszej od nich konkurencji/fot. ilustracyjne/fot. Facebook Polska nie gotowa
Taksówkarze protestują z powodu lepszej od nich konkurencji/fot. ilustracyjne/fot. Facebook Polska nie gotowa
REKLAMA

Kobieta z Norwegii za krótki przejazd taksówką w Trójmieście miała zapłacić 85 zł. Pomijając drożyznę, po sprawdzeniu konta okazało się, że „legalny przewoźnik” ściągnął od niej 850 zł. Sprawą zajmuje się już policja.

Do zdarzenia doszło w nocy z 19 na 20 października. 27-letnia Alexandra Woll, która jest Norweżką, bawiła się w jednej z restauracji w Gdańsku wraz z przyjaciółmi. Byli to koledzy i koleżanki z firmy. Przyjechali do Gdańska w ramach biznesowej imprezy.

REKLAMA

Gdy zabawa dobiegła końca, zamówiła – na swoje nieszczęście – legalnego, licencjonowanego przewoźnika. Poprosiła taksówkarza o przewiezienie z ul. Chmielnej do Hotelu Mercure przy ul. Heweliusza.

Na mapach Google trasa dla samochodu to 2,2 km. Mimo tego taksówkarz zażądał od kobiety… 85 zł! Mimo tego zapłaciła.

Potem Norweżka sprawdziła stan swojego konta. Okazało się, że pobrano nie 85 zł, ale 850 zł. Sprawa została zgłoszona na policję, która już bada przypadek.

Historia o „legalnym, licencjonowanym przewoźniku” trafiła już do mediów zagranicznych.

Źródło: onet.pl

REKLAMA