
Do czego może doprowadzić ratusz miasta pod lewicowymi rządami? Choć wielu mogłoby się wydawać, że to niemożliwe, to w hiszpańskiej Pontevedrze postanowiono ograniczyć prędkość w centrum do 10 km/h.
W 2009 roku postanowiono ograniczać prędkość w Pontevedrze. Ratusz chwali się, że w ciągu 10 lat udało się zredukować liczbę wypadków drogowych w tych obszarach o 90 proc. Sukces lewicy ma nawet przyczynę. Po co jeździć autem, skoro i tak trzeba jechać prędkością żółwia? Mieszkańcy zrezygnowali z samochodów.
Teraz władze miasta poinformowały o ograniczeniu prędkości do 10 km/h w ścisłym centrum miasta oraz na kilkudziesięciu przylegających do niego ulic. Zdaje się, że już wkrótce lewicowy burmistrz ogłosi kolejne zwycięstwo i poinformuje o redukcji wypadków do 100 procent.
Nie trzeba daleko szukać, ponieważ podobne pomysły – choć jeszcze nie na taką skalę – pojawiają się wśród środowisk ekologów i aktywistów miejskich, którzy najchętniej przerobiliby każdą ulicę na ścieżkę rowerową. Trend jest szczególnie widoczny w Warszawie. Czy już wkrótce całe miasto stanie w korkach tylko po to, żeby spełnić marzenia ekoaktywistów?
Źródło: Auto Świat