Indianie gotowi blokować możliwą secesję zachodnich stanów Kanady, które mają dość rządów Trudeau

Flaga Kanady. Foto: pixabay
Flaga Kanady. Foto: pixabay
REKLAMA

Po wyborach parlamentarnych pod koniec października pojawiły się postulaty o secesji zachodnich prowincji Kanady. Zareagowali Indianie, którzy twierdzą, że historycznie mają tu coś do powiedzenia.

Kolejna wygrana Partii Liberalnej Kanady (LPC) i rządy Justina Trudeau nie są dobrą wiadomością dla stanów Alberta i Saskatchewan. Blokowanie „nie-ekologicznego” wydobycia ropy i innych kopalin wstrzymuje rozwój tych prowincji.

REKLAMA

Politycy stanowi chcą „zredefiniować swoje miejsce w kanadyjskiej konfederacji”, jak to określił konserwatywny premier Alberty Jason Kenney. Konserwatywny premier Saskatchewan Scott Moe zapewniał, że „dyskusja o separacji trwa”. Pojawiło się nawet hasło „wexit” (od słów „West” i „exit”, czyli „zachód” i „wyjście”).

Pomysł „secesji” Alberty i Saskatchewan nie podoba się „rdzennej ludności”, czyli Indianom. W czasie rządów Trudeau są oni niemal rozpieszczani polityką władz federalnych. Teraz Indianie chcą być… „gwarantami stabilności”.

Szef największej indiańskiej organizacji Assembly of First Nations, Perry Bellegarde przypomniał, że separatyści muszą pamiętać o „prawach Indian”, którzy w traktatach przekazywali swoje tereny w zarząd Korony, czyli państwa, w zamian m.in. za opiekę zdrowotną i edukację. „Mamy przysługujące nam prawa, mamy prawa traktatowe, to są międzynarodowe porozumienia z Koroną” – uważa Bellegarde.

Mark Arcand z rady plemion Saskatoon powiedział wprost: „Prowincja Saskatchewan czy prowincja Alberta nie mają żadnej władzy, by decydować o separacji”. Obydwaj odwołująsię do historii.

Na przełomie XIX i XX w. Korona Brytyjska, by uregulować kwestię osadnictwa, podpisała 11 traktatów z plemionami indiańskimi z terenów między zachodnim Ontario aż po Kolumbię Brytyjską i tereny północnej Kanady. Zobowiązania ie zawsze były respektowane, więc Indianie mówią o czasach „kulturowego ludobójstwa”. W czasach polit-poprawności biorą jednak rewanż i prezentują wyjątkowe postawy roszczeniowe.

Teraz stają się sprzymierzeńcami lewicowego premiera Trudeau. Indianie uważają, że traktaty sprzed 100 lat dają im prawa powstrzymania secesji. Niektórzy ich przedstawicieli dodają, że „zachodni separatyzm” to „przykrywka dla antyindiańskich i rasistowskich ruchów i postaw”.

Rządzący w tej prowincji konserwatyści stawiają na rozwój wydobycia ropy naftowej. Alberta domaga się budowy nowych rurociągów, ale przeciwni ich budowie są „postępowe” stany Kolumbii Brytyjskiej, przez której tereny taki rurociąg musiałby przebiegać w drodze nad Pacyfik, jak i mieszkańcy Quebecu, przez który rurociąg biegłby w drodze na wybrzeże Atlantyku.

Pod rządami Trudeau Kanada stawia na „sektor energii odnawialnych”. Krajobraz przecinają więc setki szpecących go farm wiatrowych, a kraj odchodzi od paliw kopalnych. Do 2030 r. pracę w sektorze paliw kopalnych ma stracić 50 tys. osób.

Firma naftowa Encana poinformowała niedawno, że przenosi swoją siedzibę z Calgary w Albercie do USA i zmienia nazwę na Ovintiv Inc, choć szef firmy Doug Suttles zapewnił, że w Kanadzie nie będzie zwolnień. Zaledwie dzień po wyborach o zwolnieniach informował jednak koncern energetyczny Husky Energy.

Symbolicznym wydarzeniem w ostatnich dniach było zamknięcie w Ontario, po 154 latach działalności, VanTuyl and Fairbank Heavy Hardware – najstarszej firmy na świecie z częściami do szybów naftowych. 12 km od jej siedziby w mieście Petrolia, w Oil Springs, zbudowano w 1858 r. działający do dziś pierwszy w Ameryce Północnej szyb naftowy.

Źródło: PAP

REKLAMA