Masakra mormonów w Meksyku. Donald Trump gotowy wysłać wojsko na pomoc [FOTO]

Donald Trump. Foto: PAP/EPA
Donald Trump. Foto: PAP/EPA
REKLAMA

Prezydent Donald Trump oświadczył, że Stany Zjednoczone są gotowe udzielić Meksykowi pomocy wojskowej po masakrze dziewięciorga amerykańskich mormonów na północy tego kraju. Do tragedii doszło w regionie, w którym walczą ze sobą kartele narkotykowe.

Wspaniała rodzina i przyjaciele z Utah trafili pomiędzy dwa kartele, które ostrzeliwały się wzajemnie, i w rezultacie wielu wspaniałych Amerykanów zostało zabitych, z małymi dziećmi włącznie, a niektórzy zaginęli – napisał na Twitterze prezydent Trump.

REKLAMA

W kolejnym wpisie dodał: – Jeśli Meksyk potrzebuje pomocy lub poprosi o nią, to USA stoją w gotowości. Wspaniały Prezydent Meksyku zrobił z tego ważną kwestię, ale kartele stały się tak wielkie i silne, że czasem potrzeba armii, by pokonać armię! Dla Meksyku to czas, by z pomocą USA wszcząć WOJNĘ z kartelami i zetrzeć je z powierzchni ziemi. Czekamy tylko na telefon prezydenta! – kontynuował Trump.

Prezydent Meksyku Andres Manuel Lopez Obrador poinformował podczas konferencji prasowej, że ma zamiar rozmawiać z Trumpem o pomocy, ponieważ „wszelka współpraca będzie konieczna”.

Wpływowy republikański senator Mitt Romney, który jest mormonem, a jego ojciec urodził się we wspólnocie mormońskiej w Meksyku, potępił na Twitterze „potworne ataki” i wezwał USA do podjęcia współpracy z władzami Meksyku, aby „sprawcy tej bezmyślnej agresji zostali rozliczeni”.

Do tragedii doszło w poniedziałek między stanami Chihuahua i Sonora przy granicy z USA. Lokalne władze wydały w poniedziałek wspólne oświadczenie, w którym poinformowano o wszczęciu dochodzenia w sprawie. Dodano, że niektóre osoby uznano za zabite, a niektóre za zaginione. Na miejsce oddelegowano dodatkowe siły bezpieczeństwa.

Społeczność podejrzewa, że do brutalnego mordu doszło w wyniku… pomyłki. Rodzina podróżowała trzema samochodami na wesele (według innych relacji – na lotnisko). W pewnym momencie została zaatakowana przez jeden z karteli narkotykowych.

Bandyci najprawdopodobniej sądzili, że ostrzeliwują konkurencyjny gang. Gdy sprawcy zorientowali się do jak fatalnej pomyłki doszło, chcieli niezwłocznie zatrzeć ślady. Pierwszy z samochodów spalili, w dwóch kolejnych wymordowali pasażerów.

W masakrze mormońskiej społeczności zginęło co najmniej dziewięć osób: trzy kobiety i sześcioro dzieci. Jedną dziewczynkę wciąż uznaje się za zaginioną. Według relacji ocalałych – uciekła do lasu. Wciąż nie została odnaleziona. Piątka pozostałych dzieci zdołała uciec i dotrzeć do domu.

Według lokalnych mediów ofiary należały do rodziny LeBaron, powiązanej ze społecznością mormonów. Krewny zamordowanych, Julian LeBaron opisał wydarzenie jako „masakrę” i dodał, że niektóre ofiary spłonęły żywcem. Poinformował, że jego kuzynka została zaatakowana i zastrzelona w swoim samochodzie razem z czworgiem dzieci na obszarze, w którym działają przemytnicy narkotyków i „wszelkiego rodzaju bandyci”.

Dodał, że jego bliscy odnaleźli spalony samochód, w którym były zwłoki. Po kilku godzinach odnaleziono kolejne dwa samochody, w których były ciała dwóch kobiet i dwojga dzieci.

REKLAMA