
Furorę w polskich kinach robi antyaborcyjny film „Nieplanowane”. Historia opowiedziana jest na podstawie życia Abby Johnson, która po 8 latach pracy w sieci zakładów aborcyjnych Planned Parenthood, całkowicie zmieniła swój pogląd na zabijanie nienarodzonych dzieci i dołączyła do ruchów pro-life. Za pośrednictwem TVP do Polaków zwróciła się bohaterka filmu.
– My katolicy, na całym świecie, potrzebujemy teraz silnej Polski – powiedziała Johnson w programie „Warto Rozmawiać”.
– Kiedy ludzie myślą o Kościele katolickim to do głowy przychodzi Watykan, Rzym, ale dla wielu z nas Kościół katolicki kojarzy się także z Polską i pięknem polskiego Kościoła. Polska musi pozostać silną, Polacy muszą dawać świadectwo wiary na każdym kroku, abyśmy mogli sprawić, by nasz święty Kościół znowu był pełen Boga – mówiła.
Główna bohaterka filmu od czasu studiów wierzyła w prawo kobiety do „wyboru” i zaangażowała się, początkowo jako wolontariuszka, w działania Planned Parenthood. W ciągu kilku lat przeszła przez wszystkie szczeble kariery i została najmłodszą dyrektorką jednego z zakładów aborcyjnych w USA.
Johnson na początku wierzyła, że swoimi działaniami może przyczynić się do wzrostu świadomości wśród kobiet o metodach antykoncepcji, dzięki czemu zapobiegnie niechcianym ciążom, a w efekcie zmniejszy liczbę aborcji.
Po latach zorientowała się jednak, że jest jedynie trybikiem w machinie służącej do zarabiania potężnych pieniędzy na zabijaniu nienarodzonych dzieci. Od dłuższego czasu narastały w niej wątpliwości.
Momentem zwrotnym w jej życiu okazała się sytuacja, gdy z przypadku musiała asystować przy zabiegu aborcji. Dopiero wówczas, poprzez ultrasonograf, zobaczyła jak naprawdę wygląda aborcja i coś w niej pękło.
Na ekranie zobaczyła dziecko w łonie matki, które ze wszystkich sił broniło się przed śmiercią. Niestety tę walkę przegrało – zostało wessane przez rurkę.
– Zdałam sobie sprawę, że w tym łonie było ludzkie życie, że aborcja to życie zabiera niewinnej ludzkiej istocie i jeśli te dwie rzeczy były prawdą, to wiedziałam, że byłam po złej stronie całej debaty. Więc skończyło się na tym, że odeszłam i zaczęłam głośno mówić o moich doświadczeniach – opowiadała Abby Johnson.