
– PiS proponując Piotrowicza na funkcję sędziego w TK robi to na własne ryzyko. PiS straci na tej kandydaturze. Przecież Piotrowicz nie dostał się do Sejmu ze względu na swoją kontrowersyjną sylwetkę – ocenia prof. Kazimierz Kik, politolog.
Jak podkreśla „Super Express”, Stanisław Piotrowicz wciąż cieszy się zaufaniem w partii mimo tego, że przegrał wybory. Zaufanie to jest tak wielkie, że „PiS pozwoli mu zarobić przez dziewięć lat kadencji na stanowisku sędziego Trybunału Konstytucyjnego ponad 2 miliony złotych”.
Na stanowisku sędziego Trybunału Konstytucyjnego zarabia się wielkie pieniądze. Co miesiąc wypłacana jest kwota 22 tys. zł brutto. „Kadencja wynosi 9 lat, a więc za prawie dekadę pracy Stanisław Piotrowicz może zarobić ponad 2 mln zł! Do tego jest też dodatek stażowy, który może wynosić aż 20 proc. wynagrodzenia zasadniczego” – wylicza SE.
Oprócz tego dochodzą przywileje. Wśród nich jest bezpłatne zakwaterowanie w Warszawie, samochód służbowy do dyspozycji, odprawa emerytalna oraz jubileuszowe nagrody.
Wystawienie kandydatury Piotrowicza wywołało wielkie poruszenie. Prof. Kazimierz Kik jest przekonany, że taka zagrywka zaszkodzi obecnie rządzącej partii.
– Stanisław Piotrowicz jest kontrowersyjnym politykiem, żołnierzem jednej armii i PiS proponując go na funkcję sędziego w TK robi to na własne ryzyko. Jeśli partia rządząca chce konfrontacji, musi się liczyć z konsekwencjami tej konfrontacji. I sądzę, że PiS straci na tej kandydaturze. Przecież Piotrowicz nie dostał się do Sejmu ze względu na swoją kontrowersyjną sylwetkę. I całe odium pana Piotrowicza i pani Pawłowicz spadnie na niekorzyść PiS – ocenia prof. Kik.
Źródło: se.pl