
W poniedziałek 11 listopada będziemy obchodzić 101. rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości. Z tej okazji ulicami Warszawy przejdzie Marsz Niepodległości pod hasłem „Miej w opiece Naród cały!”. W rozmowie z Mateo Mazzinim swój udział w tym wydarzeniu zapowiedział dr Bawer Aondo-Akaa. Wspominał także początki Marszu.
Mateo Mazzinni: Pamięta Pan, kiedy pierwszy raz szedł Pan w Marszu Niepodległości?
Bawer Aondo-Akaa: To był Rok Pański 2011.
MM: Czyli jeden z pierwszych Marszy Niepodległości?
BAA: Tak, choć ja akurat nie przywiązuję wagi do liczb.
MM: I jakie emocje Panu wówczas towarzyszyły?
BAA: Radość, szczęście, chęć świętowania. Szedłem z przyjaciółmi oraz rodziną, przede wszystkim z moim przyjacielem i jednocześnie wujkiem, Leszkiem, który w moim dzieciństwie także ze swoim bratem Darkiem, moim najlepszym przyjacielem, wychował mnie do umiłowania Polski, do patriotyzmu, do spotkania Pana Jezusa Chrystusa i do umiłowania Jego Oblubienicy, Świętego Kościoła Katolickiego. Szliśmy wtedy wszyscy razem, a ja czułem solidarność z innymi patriotami, prawicowcami, konserwatystami.
MM: Z czego wynikała ta radość?
BAA: Z możliwości przebywania wśród osób o takich samych poglądach. Kiedy byłem młodszy, miałem kilkanaście lat, w Polsce nie było publicznego demonstrowania patriotyzmu. Brakowało mi tego, zwłaszcza w latach 90.
MM: I Marsz Niepodległości Panu tę pustkę wypełnił?
BAA: Tak. Zwłaszcza te tysiące polskich flag, których nigdy nie widziałem naraz. Takie obrazy znałem tylko z filmów, w kontekście Stanów Zjednoczonych. Jak Amerykanie idą z flagą USA, to się jej nie wstydzą, nie wstydzą się swojej narodowości, mimo że mają około 200 lat historii. A my mamy ponad 1000 lat – przebogatą kulturę i historię, a cały czas wstydziliśmy się być Polakami. Emocjonalnie mnie to bolało, a intelektualnie było to dla mnie potężnie absurdalne.
MM: A jakie są Pana zdaniem źródła tego wstydu?
BAA: Główną przyczyną była II Wojna Światowa i dwa diaboliczne systemy totalitarne. Lewicowy narodowy socjalizm – Niemcy i międzynarodowy socjalizm – komunizm w Rosji. To przyniosło naszą Golgotę wschodu – ludobójstwo w Katyniu, Charkowie, Miednoje. Niemcy także nas wymordowali, polską inteligencję, w obozach koncentracyjnych. Ale też Żydów, Ormian, homoseksualistów.
Potem w 1945 r. rozpoczął się reżim komunizmu międzynarodowego, który szykanował patriotów, szykanował Polaków. Zarówno międzynarodowy komunizm, jak i narodowy socjalizm – niemiecki nazizm – szczuły naszą tożsamość.
Zresztą, to się bierze tak naprawdę z XVII, a nawet XVI wieku Pańskiego, kiedy państwa ościenne: Austria, Prusy oraz Rosja, chciały nas, I Rzeczpospolitą szlachecką, zniszczyć i przyczyniły się w wielu elementach do naszej klęski. Nienawidzili nas, Polaków, za nasze umiłowanie wolności.
MM: To bardzo szeroki wywód historyczny – a co z czasami współczesnymi? Sam Pan powiedział, że w latach 90. też wstydziliśmy się być Polakami.
BAA: Dlatego, że w latach 90. nie mieliśmy w Polsce warstwy patriotycznej inteligencji. Winą za ten stan trzeba również obarczyć rządy postkomunistyczne. Dopiero teraz zaczynamy tę inteligencję powoli odbudowywać. Chodzi o wypracowanie, stworzenie pewnego środowiska, które ma na celu dbałość o dobro wspólne, które kieruje się zasadą pomocniczości, solidarności, angażuje się w pracę na rzecz ubogich pod kątem całego polskiego społeczeństwa.
MM: Ale wróćmy jeszcze do Pana młodości. Kiedy nie było Marszu Niepodległości – jak radził sobie Pan z tym brakiem sposobów na manifestację patriotyzmu? Robił Pan to inaczej?
BAA: Nie manifestowałem go, bo nie miałem jak. Wtedy po prostu dużo rozmawiałem z rodziną, z moimi wujkami – o miłości do naszej Najjaśniejszej Rzeczpospolitej i do Świętego Kościoła Katolickiego. W przestrzeni publicznej nie mogłem tego robić, bo dominował wstyd z powodu przynależności do Narodu Polskiego.
MM: Czy od momentu, kiedy pierwszy raz szedł Pan w Marszu Niepodległości, zmieniły się sposoby manifestowania polskiego patriotyzmu?
BAA: Oczywiście i ta zmiana jest zarówno ilościowa jak i jakościowa. W 2011 r. mieliśmy Marsz Niepodległości i to było jedyne wydarzenie medialne o takim charakterze. Teraz mamy marsze w wielu miastach, mamy konkursy, mamy wspólne śpiewanie pieśni patriotycznych, mamy odczyty patriotyczne, wykłady. Angażują się przede wszystkim młodzi ludzie, oddolnie – myją groby polskich bohaterów, również za granicą. Każdy może wybrać taką metodę świętowania patriotyzmu, jaka mu najbardziej pasuje. Choć demografia Marszu jest taka sama, ludzie w nim idący się nie zmieniają.
Dostrzegam za to inny problem – że organizatorzy Marszu Niepodległości, których znam osobiście, powinni się skupić na tym, jak przeciwdziałać wpływom środowisk Czarnego Bloku czy xPortalu, które są rosyjską piątą kolumną w Polsce. Mówię to jako sympatyk szeroko rozumianego Ruchu Narodowego – trzeba z tymi środowiskami walczyć, bo to środowiska rasistowskie, szowinistyczne, które się nijak się mają do głównej idei Marszu Niepodległości.
Marsz Niepodległości to nie jest marsz broniący jakiejkolwiek rasy – to w ogóle nie jest ten temat. Tak samo temat uchodźców i imigrantów. Marsz Niepodległości organizowany jest z powodu rocznicy odzyskania Niepodległości, ale to tylko jedna z metod świętowania.
MM: Niemniej jednak na samym Marszu Niepodległości i na innych patriotycznych manifestacjach pojawiają się hasła przeciwko innym nacjom i rasom.
BAA: Tak, ale to naprawdę margines, jeden promil uczestników. Choć podkreślam, jako sympatyk, że organizatorzy powinni zająć się tematem neutralizowania wpływów tych środowisk.
MM: A do tej pory się nie zajmowali?
BAA: Myślę że się zajmowali. Wie Pan, ja nie jestem organizatorem Marszu Niepodległości, nie mogę się za nich wypowiadać. Poza tym normalnym jest, że tam, gdzie jest dużo ludzi, ktoś będzie chciał się wybić cudzym kosztem. Tak właśnie było z Czarnym Blokiem kilka lat temu. Ci ludzie chcieli zabrać dla siebie cały tort, podobnie jak teraz dążą do tego środowiska ideologii gender, LGBTQ+ (lesbian, gej, biseksual, transeksual, interseksual, queer), a Polska przecież nie jest tortem, żeby ją dzielić.