Bawer Aondo-Akaa: „Rząd PiS-u mówi, że chce patriotyzmu, ale stanęli w pół drogi. Jakby bali się pociągnąć pewne rzeczy dalej”

dr Bawer Aondo-Akaa, fot. screen YouTube
dr Bawer Aondo-Akaa, fot. screen YouTube
REKLAMA

W tym roku po raz kolejny ulicami Warszawy przejdzie Marsz Niepodległości. Polacy będą świętować 101. rocznicę odzyskania niepodległości. W rozmowie z Mateo Mazzinim dr Bawer Aondo-Akaa ocenił patriotyczne dążenia polskich władz i ujawnił, z kim wiąże nadzieje na rozwój patriotyzmu w nowej kadencji Sejmu.

Mateo Mazzini: Czym dla Pana jest patriotyzm?

REKLAMA

Bawer Aondo-Akaa: Patriotyzm ma przede wszystkim dla mnie wymiar materialny, psychologiczny i duchowy. Materialny dotyczy wszystkich miejsc pamięci, przedmiotów związanych z naszą kulturą i historią. Ale najważniejszy jest dla mnie wymiar duchowy – kościec, fundament Polskości. Umiłowanie wolności, miru domowego.
My jako Polacy mamy ten talent, że możemy również innych ludzi z innych krajów Polskością zarazić, pokazać, że Polska jest bardzo dobra, że ludzie chcą tu do nas przyjeżdżać, osiedlać się, być Polakami – to jest ten wymiar duchowy, który jest rdzeniem Polskości.

MM: W tym roku władze państwowe odcinają się dość mocno od Marszu Niepodległości. Jak Pan myśli, dlaczego?

BAA: Faktycznie, władze nie zapowiedziały udziału, pan prezydent powiedział, że nie przyjdzie. Nie mogę mówić dlaczego, bo nie znam powodów decyzji pana prezydenta dra Andrzeja Dudy. Ale moim zdaniem państwo powinno wspierać takie inicjatywy.

Powiem więcej, jeśli nie będzie tego robić, nie będzie wspierać każdej dobrej inicjatywy mającej na celu rozwój patriotyzmu – w tym wśród młodego i średniego pokolenia – wtedy może dojść do sytuacji, w której młodzi ludzie nie będą wiedzieć, co to jest Polska. Na Marszu Niepodległości są często rodziny z dziećmi, małe dzieci widzą tysiące polskich flag, napawa je duma. Tak się właśnie buduje patriotyzm.

MM: A jak ocenia Pan poprzedni rząd Prawa i Sprawiedliwości pod względem odgrywania roli krzewiciela patriotyzmu? Spełniał się w tym?

BAA: Na pewno jest pod tym względem dużo lepiej niż było za rządów PO-PSL. Ale wiele rzeczy stanęło wpół drogi. Jakby bali się pociągnąć pewne rzeczy dalej. Mówię chociażby o moim zdaniem wręcz genialnej ustawie o IPN, która została porzucona, bo kraj wielkości Małopolski – Izrael – stwierdził, że nie może jej być. Nagle ta ustawa została zmieniona do takiego kształtu, że jej praktycznie nie ma. Podobnie w ustawie dezubekizacyjnej, są luki.

Są też ustawy, które promowałyby patriotyzm, ale są pozostawione same w sobie – na przykład obywatelski projekt ustawy „Zatrzymaj Aborcję”. Został on kompletnie porzucony, nawet nie stanął wpół drogi.

Rząd Prawa i Sprawiedliwości, góra PiS-u, z panem prezesem dr Jarosławem Kaczyńskim na czele, mówi, że chce patriotyzmu. Ale to jest tylko deklaratywne. Doły partyjne działają dużo aktywniej. Góra jakby się bała – robi dwa kroki w przód, potem orientuje się, że komuś naciska na odcisk i momentalnie się wycofuje. Jednocześnie i tak rozwija się, ku zasadzie wartości dobra wspólnego, nasza Wielka Polska.

MM: I z czego Pana zdaniem to wynika?

BAA: Będzie to gorzkie, ale wynika to z koniunktury sondażowej. Z patrzenia na Polskę nie jako ideę, która ma przetrwać kilka tysięcy lat, tylko cztery lata – w perspektywie wyborów – tak, żeby nic nikogo nie zabolało. Proszę popatrzeć na przykład zeszłorocznego strajku podłogowego osób z niepełnosprawnościami – rząd Mateusza Morawieckiego miał rację, że nie spełnił ich wszystkich postulatów, tak właśnie należało zrobić. Ale teraz, tuż przed wyborami, zapowiedziano 500 zł dla osób z niepełnosprawnościami. Półtora roku temu nie było, a teraz ma być. Znowu jest patrzenie na sondaże.

MM: A czy po wejściu do Sejmu Konfederacji sytuacja polityczna może się pod tym względem zmienić?

BAA: To jest trudne pytanie. Konfederację reprezentują ludzie z różnych środowisk, nie wiadomo nawet, czy stworzą wspólny klub. Niemniej jednak wiążę z kilkoma posłami Konfederacji duże nadzieje na rozwój patriotyzmu – przede wszystkim z panami posłami Robertem Winnickim, Jakubem Kuleszą i Arturem Dziamborem.

Rozwój patriotyzmu – nie szowinizmu, ale z drugiej strony też nie internacjonalizmu czy globalizmu, zdradzieckiego multilateralizmu. Nie można robić tak, jak pani Angela Merkel, która powiedziała „chodźcie do mnie wszyscy”. Nie można zaprosić wszystkich do swojego domu. Jeśli dom może pomieścić 40 osób, a zaprosimy 100, to wiadomo, że dom będzie – lekko mówiąc – zniszczony.

Nie zginiemy, jako Naród Polski, jeśli będziemy rzetelnie uczciwie, sprawiedliwie, z miłością, a także pamięcią i z miłosierdziem troszczyć się o dobro naszej Ojczyzny – Polski. Zwróćmy się, tak jak mówili sługa boży, Prymas Polski, kardynał Stefan Wyszyński i święty papież Jan Paweł II Wielki, do Pana Boga Trójjedynego.

MM: A gdyby miał Pan ocenić wkład dzisiejszego Kościoła Katolickiego w budowanie polskiego patriotyzmu – uważa Pan, że jest tu symbioza, czy raczej rozjazd narracji w przeciwnych kierunkach?

BAA: Myślę, że symbioza jest, choć moim zdaniem punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Gdybyśmy zapytali pana posła Roberta Winnickiego, pana posła Grzegorza Brauna, ojca dra Tadeusza Rydzyka i pana redaktora Szymona Hołownię lub ojca Adama Szustaka, to wiadomo, że mogliby się ze sobą nie zgodzić. Ale symbioza jest. Na terenie kościołów stawiane są pomniki patriotów, bohaterów, fundowane w całości ze składek wiernych. Zresztą niedawno Konferencja Episkopatu Polski wydała dokument pt. „Chrześcijański Kształt Patriotyzmu” – już ten fakt sam w sobie świadczy o symbiozie, która od zawsze była.

REKLAMA