Deweloper Sabri B. i jego kwity. Czy komukolwiek spadnie włos z głowy?

Sabri B., deweloper, który wręczył łapówkę burmistrzowi Włoch, Arturowi W. / YouTube/ Miasto Mrągowo
Sabri B., deweloper, który wręczył łapówkę burmistrzowi Włoch, Arturowi W. / YouTube/ Miasto Mrągowo
REKLAMA

Zatrzymany przez CBA na wręczaniu łapówki burmistrzowi warszawskiej dzielnicy Włochy, turecki biznesmen Sabri B. latami dokumentował swoje zakulisowe działania z „kontrahentami” – twierdzi „Onet”. 

Według portalu, funkcjonariuszom udało się odnaleźć obszerne prywatne archiwum tureckiego przedsiębiorcy. To dokumenty, zdjęcia, nagrania oraz nośniki danych.

REKLAMA

Sabri B. miał przez lata dokumentować to, w jaki sposób „załatwiał” w urzędach swoje sprawy i jak korzystał przy tym z szerokich powiązań i wpływów, także wśród polityków.

Turecki deweloper wręczył burmistrzowi Włoch Arturowi W. łapówkę w wysokości 200 tys. złotych w zamian za otrzymanie korzystnej decyzji o warunkach zabudowy, na działce nieobjętej planem zagospodarowania. Chodziło o grunty przy ulicy Łopuszańskiej nr 22 i 47.

To oczywiście nie jedyne interesy, jakie w stolicy prowadził Sabri B. Turek wybudował w centrum Warszawy 116–metrowy biurowiec znany dziś jako Atlas Tower, galerie handlowe Blue City, Modo oraz Maximus (tę ostatnią w Nadarzynie).

„Jak twierdzą nasze źródła, mające wiedzę o trwającym śledztwie, materiał jest na tyle obszerny, że tygodnie zajmie organom ścigania jego dogłębna analiza. Nie można wykluczyć, że stanie się podstawą do dalszych zatrzymań w stolicy i na terenie całego kraju” – twierdzi „Onet”.

Nie wiadomo czy materiały te zostaną jakkolwiek wykorzystane, czy komukolwiek spadnie włos z głowy, czy też dokumenty, zdjęcia i nagrania, które skrupulatnie kolekcjonował Sabri B. posłużą jako jego „polisa ubezpieczeniowa”, albo materiał pomocny do szantażowania wpływowych osób.

Media, wielokrotnie przy okazji innych spraw informowały jakoby istniały „notesy”, mające, już lada moment, pogrążyć prominentne osoby. I to zazwyczaj były ostatnie informacje na ten temat.

Tak było chociażby w przypadku „dilera gwiazd”, jak został okrzyknięty przez media Cezary P., rozprowadzający narkotyki wśród warszawskich polityków i celebrytów. Informacja o jego notesie, w którym skrupulatnie zapisywał co, kiedy, komu i ile sprzedał wywołała popłoch wśród wielu osób. Na strachu jednak się skończyło.

Podobnie skończyła się sprawa notesu zamordowanego przywódcy Wołomina, Wiesława N. ps. Wariat. Miały znajdować się w nim nazwiska zaprzyjaźnionych polityków, biznesmenów, prokuratorów, policjantów, czy sumy wypłat dla różnych osób. Słuch po notesie zaginął.

Czy tak samo będzie i w tym przypadku, pokażą najbliższe tygodnie.

REKLAMA