Ubogacona Szwecja. Wojny gangów, setki wybuchów. Do akcji ma wkroczyć wojsko

Skutki jednego z wybuchów w Malmoe / Fot. PAP
Skutki jednego z wybuchów w Malmoe / Fot. PAP
REKLAMA

Tylko w miniony weekend w szwedzkiej miejscowości Malmoe doszło do trzech eksplozji materiałów wybuchowych. Według statystyk, w tym roku miało już miejsce dwa razy więcej wybuchów, niż w analogicznym okresie roku poprzedniego. Policja zapowiedziała, że zaczyna współpracę z wojskiem, aby zatrzymać przemoc.

Oprócz wspomnianych trzech wybuchów, w Malmoe znaleziono również dwa niezdetonowane ładunki. Choć tym razem nie było ofiar, wybuchy poważnie uszkodziły kilka budynków.

REKLAMA

Policja zorganizowała specjalną konferencję, na której przede wszystkim próbowano przekazać, że służby zdają sobie sprawę z pogarszającej się z miesiąca na miesiąc sytuacji.

Zapowiedziano m.in. zwiększenie liczby policjantów oraz miejsc objętych monitoringiem, a także wykorzystanie w większym zakresie śmigłowców oraz dronów. W związku z wybuchami policja ma także skorzystać z doświadczenia wojskowych, którzy unieszkodliwiali bomby na misjach w Afganistanie.

Przemoc nie wygra – zapewnił na spotkaniu z mediami szef szwedzkiej policji Anders Thonberg. – Proszę jednak zrozumieć, że to niezwykle złożone wyzwanie – dodał.

Wojny gangów

Według policji ładunki wybuchowe podkładają na ogół chłopcy, rekrutowani przez grupy przestępcze. Najczęstszym motywem są porachunki gangów, a w tle walki o wpływy w handlu narkotykami. Wskazano, że eksplozje mają przede wszystkim zastraszać daną ofiarę oraz jej rodzinę. Gdy w grę wchodzi zabójstwo, wykorzystuje się zazwyczaj broń.

Kryminolog z Uniwersytetu Sztokholmskiego Amir Rostami w wywiadzie udzielonym „Dagens Nyheter” sytuację z eksplozjami w Szwecji określił jako „zupełnie wyjątkową w Europie”.

Niestety, aby znaleźć odpowiednik tego, co się dzieje w naszym kraju, musimy porównać Szwecję ze strefami wojennymi lub krajami z długą historią walki z terroryzmem – powiedział.

Podobnego zdania jest Ylva Ehrlin, policyjny analityk. – Obywatele są sterroryzowani. Obecnie jesteśmy świadkami tylu wybuchów, że sytuację możemy porównać z tym, co działo się jeszcze niedawno w północnej Hiszpanii, gdy prężnie działała baskijska grupa terrorystyczna ETA – twierdzi.

Apel 63-latki

Najbardziej dotkniętym regionem jest Skania oraz miasto Malmoe. Podkładane są przede wszystkim granaty, bomby domowej produkcji oraz fajerwerki. W całej Szwecji tylko w tym roku odnotowano 187 eksplozji, a ponad 100 z nich miało „charakter poważny”. W całym 2018 roku doszło do 152 wybuchów.

W mediach głośno komentowano odezwę 63-letniej Mony Schultz, której wnuczki były świadkami jednej z ostatnich detonacji. Kobieta w liście otwartym zwróciła się do rządu „w imieniu każdej babci i dziadka oraz rodziców”.

Gdy nasze dzieci nie mogą spokojnie spać i czuć się bezpiecznie we własnych domach, to znaczy, że granica została przekroczona. Coś musi się zmienić – napisała mieszkanka Malmoe, przyznając z żalem, że wraz z rodziną rozważa emigrację.

Źródło: sverigesradio.se/PAP/NCzas.com

REKLAMA