
Poborowy zastrzelił ośmiu żołnierzy, a dwóch ciężko ranił. Z ujawnionych zeznań wynika, że mężczyzna był przerażony, gdyż żołnierze chcieli go zgwałcić.
Rosyjskie media żyją horrorem jaki rozegrał się w jednostce wojskowej w Kraju Zabajkalskim. Pochodzący z Tatarstanu Ramil Szamsutdinow, żołnierz poborowy, w nocy 25 października otworzył ogień do swoich przełożonych.
Skandal rozpętał portal Baza.io, który opublikował treść protokołu przesłuchania Szamsutdinowa. Zeznania mężczyzny wstrząsnęły Rosjanami i wywołały zamieszanie w MON.
Szamsutdinow od pojawienia się w jednostce miał być bity i okradany. Zabrano mu też telefon i jedyny kontakt z bliskimi miał za pośrednictwem aparatów pożyczanych od innych żołnierzy (zawczasu wyciągnął ze swojego telefonu kartę SIM).
– Komu miałem się poskarżyć? To śmieszne. Nie miałem komu o tym powiedzieć. Przecież oficerowie mnie bili. Myślałem o ucieczce, ale wszystko zamknięte. Co miałem robić? – czytamy w zeznaniach mężczyzny.
W dniu rozegrania się masakry w jednostce przełożeni zapowiedzieli, że go zgwałcą.
– Porucznik tego dnia powiedział mi, że stanie się to tuż po zmianie warty. Wielu młodych ludzi przede mną „poniżono” (chodzi o gwałt – red.), wiem o tym. W tego wieczoru była moja kolej, co miałem robić? – mówił w trakcie przesłuchania Szamsutdinow.
Pojmany był bity i myślał, że umrze. Rosyjski MON od początku odrzucał wersję o presji ze strony przełożonych.
Źródło: Rzeczpospolita