
22-letni Chow Tsz-lok, student Uniwersytetu Hongkońskiego zmarł z powodu poniesionych ran, po tym jak policja rozbijała manifestację. Mieszkańcy Wolnego Miasta Hongkong znów wyszli na ulice, tym razem po to, aby uczcić jego pamięć.
Protestujący wyszli na ulice by uczcić pamięć pierwszej śmiertelnej ofiary, która zginęła w protestach przez brutalność policji. „Hongkoński Janek Wiśniewski” nazywał się Chow Tsz-lok, miał 22 lata i studiował nauki ścisłe na Hongkong University of Science and Technology.
Chow brał udział w poniedziałkowych protestach, które zostały rozgonione przez policję.
Tysiące ludzi – według policyjnych szacunków ok. 7500 – zgromadziło się w Tamar Park, nieopodal biur polityków rządzących miastem, aby czuwać całą noc, która nazwana została „Wigilią Męczenników”, i w ten sposób uczcić pamięć Chowa.
– Tej nocy nie jesteśmy tu tylko po to, by go opłakiwać, ale aby pokazać rządowi, Komunistycznej Partii Chin i światu, że rzeczy, które wydarzyły się w ciągu ostatnich sześciu miesięcy, nie zostały zapomniane – powiedział pracownik rządowy, który postanowił dołączyć do protestujących.
Hong Kong protesters hold a vigil for ‘martyrs’ after a student protester died this week following a fall, fueling anger among pro-democracy demonstrators https://t.co/1yMwbpRy8n pic.twitter.com/13bWWZzWKY
— Reuters (@Reuters) November 9, 2019
Hongkong to była brytyjska kolonia, która wróciła do Chin w 1997 roku. Podstawą prawną powrotu był akt prawny, którego tytuł dobrze oddaje przesłanie treści: „Jedno państwo, dwa systemy”. Na podstawie tej konstytucji Hongkong posiada status Wolnego Miasta, z którym wiąże się wiele przywilejów. W odróżnieniu od Chin Kontynentalnych, w metropolii panuje demokracja. System ekonomiczny można określić jako prawie idealny system kapitalistyczny – ludzie są stosunkowo bogaci i żyją w dostatku.
Dlatego obywatele hongkońscy boją się, gdy tylko ich rząd zacieśnia stosunki z Chińską Republiką Ludową. Mieszkańcy wolnego miasta nie chcą stracić wolności gospodarczej, wolności słowa i możliwości wybierania władz.
Kapitalizm i demokracja to zupełnie przeciwieństwo do komunizmu Chin kontynentalnych. Niezależność Wolnego Miasta jest atakowana przez chińskich władyków, którzy łakną hongkońskiego dobrobytu.
Miejski rząd spełnił postulaty protestujących ale ci nie zniknęli z ulic. Cała sytuacja jest niezwykle groźna – jest to największy kryzys z jakim podczas swojego urzędowania zetknął się chiński prezydent Xi Jinpinng.
Źródło: Reuters/Nczas.com