
Polacy wzorem obywateli USA czy Niemców zaczynają myśleć o przygotowaniach na ewentualną wojnę, czy kataklizm.
Właściciele nieruchomości coraz częściej planują budowę w ogródku schronu czy bunkra. Rynek tego typu inwestycji nad Wisłą dopiero raczkuje, ale szybko się rozwija.
Prawdziwy schron, który przetrwa wojnę atomową, to dziś wyzwanie nawet dla milionera. Firmy z Niemiec oferują 30-metrowy „pokój ochronny”, zaopatrzony m.in. w system zasilania oraz niewielką toaletę, który ma wytrzymać nawet potężną eksplozję. Koszt budowy wynosi ok. pół miliona złotych. Na specjalne zamówienie i za specjalną cenę można oczywiście wybudować schron o powierzchni 100 metrów kwadratowych i więcej.
Są też w ofertach „pancerne garaże”, w których na co dzień można trzymać samochód, a gdy pojawi się zagrożenie, zabarykadować się i przetrwać nawet masowy atak. Ceny zaczynają się od 1 mln zł.
Największą popularnością cieszą się „pokoje paniki”, czyli nieduże schrony o wymiarach 2,4 na 3 metry, pozwalające przetrwać pierwsze uderzenie. Wykonawcy zapewniają, że są w stanie zapewnić nam bezpieczeństwo aż przez trzy miesięcy. Loszt to ok 100 tysięcy złotych
Czy musimy być zdani na wykonawców zza naszej zachodniej granicy? Firmy zajmujące się tym biznesem zaczynają działać już i w Polsce. Oferują domowe schrony z pełnym wyposażeniem i zasilaniem awaryjnym, pozwalające przetrwać czteroosobowej rodzinie 90 dni w warunkach zbliżonych do domowych, bez kontaktu ze światem zewnętrznym. Są w stanie zrealizować taką inwestycję już za 90 tys. zł, ale – jak twierdzą przedsiębiorcy, klienci gotowi są przeznaczyć na tego typu przedsięwzięcie przynajmniej 500 tys. zł, a czasem nawet kilkanaście milionów.
Źródło: money.pl