Słowa naszego hymnu narodowego, nazywanego Pieśnią Legionów Polskich we Włoszech, zostały napisane przez Józefa Wybickiego. Autor melodii, opartej na motywach ludowego mazura, pozostaje nieznany.
Pieśń powstała w mieście Reggio nell’Emilia w ówczesnej Republice Cisalpińskiej, położonej w północnej części Włochy, jednak nie są dokładnie znane okoliczności ani data jej napisania.
Hymn Rzeczypospolitej Polskiej powinien być odtwarzany w sposób zapewniający mu należną cześć i szacunek. W szczególności zabrania się wykonywania go ze zmienioną melodią lub tekstem. Stąd wzięły się próby dokładnej analizy treści słów.
Często popełnianym błędem przy wykonywaniu Hymnu Polski jest śpiewanie: „póki my żyjemy”, podczas gdy w rękopisie Wybickiego oraz w ustawowo zatwierdzonym tekście jest forma „kiedy my żyjemy”.
Z okazji Dnia Niepodległości w Internecie analizowano też inny fragment tekstu. W oficjalnej i obowiązującej wersji, w czwartej zwrotce padają słowa „Już tam ojciec do swej Basi mówi zapłakany”. Istnieje jednak interpretacja, zgodnie z którą zdanie to powinno brzmieć: „Już tam ojciec do swej Basi mówi zapłakanej”. Zwolennicy tej teorii twierdzą, że taki zapis wynika ze sposobu pisania autora słów „Mazurka Dąbrowskiego”, Józefa Wybickiego.
Część komentujących w internetowej dyskusji argumentuje, że zgodnie z obowiązującą wersją tej zwrotki zapłakany jest ojciec, co potwierdza ilustracja zwrotki „Mazurka Dąbrowskiego” autorstwa Juliusza Kossaka, zamieszczona w XIX-wiecznym wydawnictwie „Pieśni Legionów”. Na ganku dworu stoi młoda dziewczyna i ocierający łzy siwowłosy starzec.
Potwierdzenie drugiej wersji, zgodnie z którą „już tam ojciec do swej Basi mówi zapłakanej”, można znaleźć w wydanej w połowie lat 70. XX wieku „Sensacji z dawnych lat” autorstwa znawcy literatury prof. Romana Kalety.
Jeśli ojciec obwieszczał córce powrót legionu Dąbrowskiego „do Polski z ziemi włoskiej”, to czynił to po to, by ją płaczącą pocieszyć, zresztą tkliwe wzruszenie uzewnętrznione łzami bardziej jest właściwe naturze kobiecej niż męskiej. Jeśli idzie o Basię, była ona reprezentantką wielu dziewcząt oczekujących w kraju na powrót swoich chłopców – czytamy.
Jak dodaje prof. Kaleta, „nie ulega wątpliwości, że płacząca dziewczyna większe musiała wywrzeć wrażenie na młodzieży legionowej, skuteczniej pobudzić ją do boju, o co w istocie Wybickiemu chodziło, niż rozmiękczony do łez jej ojciec”.
Źródło: tvn24.pl