Google ma nasze dane medyczne. Otrzymał od szpitali pełne informacje o przebytych chorobach pacjentów

Porodówka. Zdjęcie ilustracyjne. Źródło: Pixabay
Porodówka. Zdjęcie ilustracyjne. Źródło: Pixabay
REKLAMA

Google otrzymało dane z 2,6 tys. szpitali w USA, bez konieczności informowania o tym lekarzy czy samych pacjentów. Projekt ma być, według koncernu, „standardową praktyką”, budzi jednak wiele kontrowersji – podało BBC.

Firma usług zdrowotnych Ascension udostępniła m.in. imiona i nazwiska pacjentów, ich adresy, daty urodzenia, a także wyniki badań , postawione diagnozy czy przebieg hospitalizacji.

REKLAMA

Dostęp do danych rozpoczęty w 2018 r. został poszerzony w lecie bieżącego roku – informuje dziennik „Wall Street Journal”. Inicjatywa ma pomóc Ascension w „optymalizacji opieki nad pacjentami” i pozwolić na wykorzystanie sztucznej inteligencji do pomocy w pracy lekarzy. Firma będzie mogła też korzystać z usług przechowywania danych w chmurze obliczeniowej Google’a i pakietu aplikacji G Suite.

BBC zwraca uwagę, że ani lekarze, ani pacjenci nie zostali poinformowani, iż Google będzie miało dostęp do ich prywatnych danych. Koncern internetowy zaznacza, że działa według „standardowych praktyk”, a dane pacjentów nie mogą być łączone z informacjami konsumentów produktów Google. We wpisie na oficjalnej stronie firma podkreśla też, że Ascension musi przestrzegać stosownych praw dotyczących ochrony danych pacjentów, m.in. ustawy HIPAA z 1996 r.

Tzw. Project Nightingale spotkał się ze znaczną krytyką. Analitycy cytowani przez BBC wskazują, że uderza on w prawo pacjentów do kontroli nad ich prywatnymi danymi.

Istnieje ogromny problem dotyczący partnerstw publiczno-prywatnych, zawiązywanych na zasadach prywatnych kontraktów. Bardzo trudno uzyskać w nich przejrzyste informacje. Google zapewnia, że nie łączy danych pacjentów z innymi zebranymi informacjami, ale dane osób hospitalizowanych posłużą do nauki algorytmów sztucznej inteligencji, ulepszając ich możliwości, co przekłada się na przewagę rynkową firmy – mówi prof. Jane Kaye z Uniwersytetu Oksfordzkiego.

Serwis BBC przypomina orzeczenie sądu w Wielkiej Brytanii, który uznał, że należąca do Google’a spółka sztucznej inteligencji DeepMind złamała prawo, nie informując o metodach wykorzystywania danych zbieranych od pacjentów. Firma korzystała z nich w celu stworzenia aplikacji Streams, która miała pomagać lekarzom wykrywać pacjentów o podwyższonym ryzyku ostrej niewydolności nerek.

Źródło: PAP

REKLAMA