Najnowocześniejsza i w pełni zautomatyzowana fabryka Speedfactory, która miała być przełomem w produkcji obuwia marki Adidas, okazała się klapą. Tania siła robocza w Azji jest tańsza i efektywniejsza, niż roboty.
Adidas ogłosił zamknięcie fabryk Speedfactory w Atlancie w USA oraz w Ansbach w Niemczech. Maszyny zostaną wyłączone w ciągu pół roku.
„Adidas porzuca drogi eksperyment w globalnej dystrybucji swoich produktów” – podaje „TechCrunch”.
Serwis dodaje przy tym, że Adidas wierzył w to, że całkowita robotyzacja fabryki to przyszłość produkcji. Miało to rozwiązać m.in. problemy logistyczne firmy w USA i w Europie, co przełożyłoby się na obniżenie kosztów.
– Większość naszych produktów jest wytwarzana z Azji, skąd drogą morską lub powietrzną wysyłamy je do sklepów, m.in. na Fifth Avenue w Nowym Jorku. Ale zamiast mieć centrum mikrodystrybucji w Jersey, możemy mieć mikrofabrykę w Jersey – mówił w zeszłym roku Eric Liedtke, członek zarządu Adidasa.
Okazało się jednak, że możliwości maszyn – przynajmniej na razie – są zbyt ograniczone. Adidas był w stanie produkować jedynie wybrane modele butów w fabrykach Speedfactory. Aby tworzyć inne, firma musiałaby uruchamiać kolejne roboty. To prowadziłoby do znaczącego wzrostu kosztów.
Tymczasem produkcja w Azji poprzez pracowników okazuje się nie tylko tańsza, ale i efektywniejsza. Dwie fabryki Speedfactory wypuszczały około 1 mln par butów na rynek w ciągu roku. Natomiast Adidas łącznie wypuszcza co roku 400 mln par butów.
Ponadto ludzie bezproblemowo i szybko przestawiają się na produkcję nowych modeli butów. Ich wyszkolenie zajmuje mniej czasu, niż zmiana ustawień maszyn.
Źródło: rp.pl