George Soros i jego założona w 1884 roku Fundacja Otwartego Społeczeństwa ogłosili podczas Forum Pokoju w Paryżu wyasygnowanie kwoty 15 milionów dolarów w ciągu czterech lat na przywracanie Afryce jej „zrabowanych dóbr kultury”.
Nowy konik miliardera Georgesa Sorosa ma przy okazji doprowadzić do rozliczenia i potępienia epoki kolonialnej. W wydanym w Paryżu komunikacie Fundacji jest zresztą wprost o „przemocy kolonialnej” i wsparciu dla „sieci i organizacji, które starają się oddać Afryce jej dziedzictwo”.
Tylko czekać aż posypią się granty, a przy okazji warto rozejrzeć się po ścianach, gdzie może jak raz wisi jakaś maska przywieziona z Afryki przez przodka. Będzie okazja pozbyć się jej, a może i zarobić.
Patrick Gaspard, prezes Fundacji Sorosa, mówi, że jest dumy ze „wspierania ruchu mającego na celu naprawienie błędów historycznych”. Jest też mowa o „misji, która ma doprowadzić do prawdziwej sprawiedliwości”. Rzecz jasna nie ma ani słowa o zakładanych wtedy szkołach, szpitalach, misjach, budowanych drogach, czy kolejach.
Rashida Bumbray, dyrektor ds. kultury i sztuki w fundacji Open Society ma się zająć sprawą zwrotu „zrabowanych dzieł” i negocjacjami w tej sprawie z muzeami, rządami i kolekcjonerami.
Fundusze z Otwartego Społeczeństwa trafią do afrykańskich prawników, archiwistów i dyrektorów muzeów, aby wspierać rozwój ich wiedzy specjalistycznej. W Europie fundusze pieniądze zostaną przeznaczone na „stymulowanie debaty na ten temat”? Jak zwykle u Sorosa pod pretekstem wyrównywania niesprawiedliwości i działalności charytatywnej kryje się głęboko ideologiczny projekt, w tym przypadku, jeszcze większej relatywizacji wartości cywilizacji łacińskiej.
Tylko czy w Afryce znają na tyle łacinę, by zrozumieć frazę – „Timeo Danaos et dona ferentes”(„Obawiam się Greków, nawet gdy niosą dary”)…
Źródło: Le Point