Prawdziwym przekleństwem wszystkich niemal państw afrykańskich jest korupcja. W epoce telefonów komórkowych wyposażonych w kamery, które są obecne nawet na pustyni i w puszczy trzeba jednak uważać. Przekonał się o tym pewien marokański urzędnik.
Dużą popularnością w Maroku cieszy się nagranie siedzącego w samochodzie mężczyzny w garniturze, który prowadzi negocjacje w sprawie… wysokości łapówki.
Targ dotyczy „bakszyszu” za zmniejszenia kary dla niejakiej Tourii za jej „udział w grupie przestępczej”. Mężczyzna w aucie jest tu tylko „pośrednikiem”.
„Pośrednik” wydzwania do sędziów, negocjuje i w końcu wyjaśnia kobiecie w nikabie o imieniu Ouafae, córce oskarżonej, która jest pasażerką w jego aucie, że maksimum tego co może zaproponować to wyrok 2 miesięcy pozbawienia wolności zamiast przewidzianych 8 miesięcy.
Targ zostaje dobity, a bakszysz za skrócenie o pół roku pobytu w więzieniu wynosi 35 tys. dirhamów (równowartość około 14 tys. PLN). Po prostu afrykańska, choć nie tylko afrykańska, rzeczywistość.