Kidawa-Błońska tłumaczy się przed lewicą. „Nie chciałam nikogo obrazić”. Dały o sobie znać geny po dziadku z ONR?

Małgorzata Kidawa-Błońska / Fot. PAP
Małgorzata Kidawa-Błońska / Fot. PAP
REKLAMA

Przypadkiem powiedziała prawdę, a już się tłumaczy. Wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska zapewniła w poniedziałek, że swą wypowiedzią ws. likwidacji tzw. 30-krotności ZUS nie chciała obrazić Lewicy. Rzeczywiście może powiedziałam to za mocno, ale sprawa emerytur dla Polaków jest sprawą najważniejszą – dodała.

Kidawa-Błońska zapytana w zeszłym tygodniu w TVN24, czy jej zdaniem Lewica może poprzeć projekt PiS dotyczący likwidacji tzw. 30-krotności ZUS, odpowiedziała: „Mam nadzieję, że nawet na Lewicy ekonomia ma znaczenie i przyszłość systemu emerytalnego (…). Jeśli zagłosują, to znaczy, że są nic nie warci”.

REKLAMA

Słowa te uraziły polityków Lewicy. Szef SLD Włodzimierz Czarzasty powiedział w poniedziałek w rozmowie z Onetem, że wypowiedź ta kończy „dyskusję w sprawie poparcia pani Kidawy-Błońskiej przez polską lewicę”.

W poniedziałkowej w rozmowie z PAP wicemarszałek Sejmu podkreśliła, że nie chciała swą wypowiedzią nikogo obrazić, a jedynie wskazać jak ważny jest system emerytalny w naszym kraju”. „W tej mojej wypowiedzi, do której się wszyscy odwołują, mówiłam, że bardzo ważne jest to, żeby opozycja stała na straży pewnych rzeczy. System emerytalny jest jednak systemem bardzo ważnym – Polacy muszą mieć pewność, że ten system będzie działał i że ich emerytury nie są zagrożone” – dodała posłanka KO.

Zaznaczyła też: „Nie powiedziałam, że Lewica jest nic nie warta, powiedziałam tylko tyle, może rzeczywiście za mocno, że jeżeli nie weźmie pod uwagę tego, nie zanalizuje badań, nie sprawdzi jakie to będą skutki, to rzeczywiście jako opozycja nie zrobi tego, co powinna”.

Posłowie PiS złożyli w środę w Sejmie projekt ustawy likwidujący od 2020 r. górny limit przychodu, do którego płaci się składki na ubezpieczenia emerytalne i rentowe – który wynosi 30-krotność prognozowanego przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce. Według autorów projektu ma to przynieść wzrost wpływów do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych oszacowany na 7,1 mld zł.

Projekt krytykuje nie tylko Koalicja Obywatelska, ale też Konfederacja i partner PiS – partia Porozumienie wicepremiera Jarosława Gowina.

Jest jeszcze jedno wytłumaczenie tego „niezamierzonego” zdania „są nic nie warci” w stosunku do lewicy. Dziadkiem Kidawy-Błońskiej jest bowiem Władysław Jan Grabski, syn premiera Władysława Grabskiego, międzywojenny prawicowy publicysta i założyciel Obozu Narodowo Radykalnego. Może więc jej nieuświadomiona niechęć do lewicy ma genetyczne podłoże?

PAP/nczas.com

REKLAMA