Uwaga! Nowy sposób oszustów. Kradną tożsamość, wyłudzają zaliczki i znikają

Fotografia ślubna - zdj. ilustracyjne / Fot. pxhere.com
Fotografia ślubna - zdj. ilustracyjne / Fot. pxhere.com
REKLAMA

Kradną tożsamość zawodowych fotografów, pozyskują klientów, pobierają zaliczki, a następnie ślad po nich znika. Oszuści znaleźli nowy sposób na wyłudzanie pieniędzy.

O sprawie donosi warszawskie wydanie „Gazety Wyborczej”. Oszuści tworzą fałszywe portfolio do złudzenia przypominające prawdziwe.

REKLAMA

Schemat działania w tym przypadku jest taki sam. Naciągacze kradną tożsamość zawodowych fotografów i ich zdjęcia. Tworzą stronę internetową, na której zamieszczają (kradzione) portfolio i dodają ogłoszenia na branżowych portalach.

W ten sposób z pozoru uwiarygadniają się przed potencjalnym klientem. Są archiwalne materiały, są twarze fotografów, a nawet pokazanie się w trakcie pracy. Wizerunek zbudowany, wszystko wygląda profesjonalnie. Tyle, że w rzeczywistości to zlepek materiałów pobranych z internetu.

Umowy podpisywane na odległość

Ceny za fotografów i filmowców ślubnych są bardzo różne. Można znaleźć amatorów, którzy za sesję zdjęciową czy materiał wideo wezmą symboliczną kwotę, ale ci profesjonalni inkasują nawet 3 tys. złotych. I właśnie za takich podają się oszuści.

O usługi profesjonalisty nie jest łatwo, dlatego termin należy rezerwować z dużym wyprzedzeniem. Wszystko zazwyczaj odbywa się elektronicznie, drogą mailową. Jak relacjonują zawodowcy, to norma w branży. Fotografowie i filmowcy obsługują bowiem wydarzenia w całym kraju, więc rzadko są dostępni „od ręki”, by osobiście podpisać umowę.

I na tym bazują oszuści. Umowa podpisana, zeskanowana, przesłana. No i zaliczka – wpłacona. Do spotkania, by ustalić szczegóły, ma dojść krótko przed ślubem, czyli zazwyczaj za kilka miesięcy. Tylko, że do spotkania nigdy nie dojdzie, bo fotografowie czy filmowcy, którym przesłano zaliczkę, nie istnieją.

Szczegół, który zdradza oszustów

Tożsamość oszustów trudno namierzyć. Konta bankowe, na które ofiary przelewały zaliczkę, są założone zazwyczaj na tzw. słupy. Serwery stron internetowych znajdują się natomiast w innych krajach. W praktyce więc zaliczkę odzyskać niezwykle ciężko. Państwo młodzi nie tylko tracą pieniądze, ale i na jeden z najważniejszych dni w swoim życiu zostają bez fotografa. Znaleźć kogoś na ostatnią chwilę to również nie lada sztuka.

Wydawać by się mogło, że skoro normą w branży jest podpisywanie umów na odległość, to trudno w pierwszej chwili odróżnić prawdziwego fotografa od oszusta. Jest jednak pewien szczegół, po którym można zdemaskować osobę nieuczciwą, czyhającą na nieuwagę potencjalnych klientów.

Osoby, które padły ofiarą oszustów przyznają, że z rzekomymi fotografami w ogóle nie rozmawiały, a wszystkie szczegóły załatwiały wyłącznie przez maila. I to był błąd.

Prawdziwi fotografowie zapewniają, że z nimi można porozmawiać zawsze. Gdy są zajęci, oddzwonią. A najlepiej, na wszelki wypadek, jako formę kontaktu na odległość wykorzystać jeden z komunikatorów wideo – np. Skype. Gdy fotograf takiej rozmowy odmawia, należy trzymać się od niego z daleka.

Źródło: wyborcza.pl
Tekst: NCzas.com
REKLAMA