
Sprawa ewentualnej likwidacji limitu 30-krotności składek ZUS skonfliktował partie tworzące rządz Zjednoczonej Prawicy. Za jest przede wszystkim PiS, którego posłowie wnieśli projekt w tej sprawie do Sejmu, zaś na zniesienie tej zasady nie zgadza się partia Jarosława Gowina.
Przeciw likwidacji są też organizacje pracodawców, związki zawodowe, w tym nawet NSZZ „Solidarność”. Niechętny temu pomysłowi jest także prezydent.
PiS jednak chce postawić na swoim i prawdopodobnie uzyska poparcie lewicy w tej sprawie.
Opór jednak wewnątrz koalicji Zjednoczonej Prawicy jest duży. Poseł Kamil Bortniczuk od Gowina, nie wahał się nazwać pomysł PiS-u kradzieżą.
Aktualnie, jeśli czyjeś roczne dochody przekroczą 30-krotność prognozowanego przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce (w 2020 r. byłoby to ok. 156 tys. zł. brutto), to przestaje się płacić składki na ZUS.
Zniesienie limitu dotknie ok. 370 tys. pracowników oraz ich pracodawców. Rząd Mateusza Morawieckiego liczy jednak, że tą drogą uzyska rocznie do budżetu ponad 7 mld zł.
30-krotność ➡️ @KamilBortniczuk – @pisorgpl @Porozumienie__ w #TOKFM: Jeśli będziemy pobierali składki od pełni wynagrodzeń, a później wprowadzimy ograniczenie maksymalnej wysokości emerytury, to do kolegów z PiS powiem – to jest zwykła, socjalistyczna kradzież! [WIDEO] pic.twitter.com/O0de93AvoI
— Radio TOK FM (@Radio_TOK_FM) 19 listopada 2019
Źródło: Radio TOK FM, Gazeta.pl