Czy czeka nas dramatyczny wzrost rachunków za prąd? Wybory za nami, a rządowe wsparcie przestaje obowiązywać wraz z końcem roku.
NBP szacuje, że w przyszłym roku ceny prądu wzrosną o ok. 8 proc. Jednak ekonomiści wskazują, że ceny mogą wzrosnąć nawet o 40 proc.
Powodem jest fakt, iż wraz z końcem roku przestanie obowiązywać przedwyborczy pakiet rządowy. Dofinansowanie miało powstrzymać wzrost cen w roku wyborczym.
Minister nadzoru właścicielskiego Jacek Sasin obiecuje, że rząd PiS będzie szukać takich rozwiązań, by firmy energetyczne były w stanie utrzymać dotychczasowe taryfy dla odbiorców. W te zapewnienia niewielu jednak wierzy.
Michał Tabaka z BizBlog.pl wskazuje kilka czynników, które wymuszą podwyżki. Jest to m.in. tzw. neutralność klimatyczna.
– Dla gospodarek uzależnionych w sporym stopniu od węgla (dla Polski jest to ok. 77 proc.), zachętą do realnych i odczuwalnych zmian we własnym miksie energetycznym miał być handel emisją CO2, ustanowiony już 10 lat temu w ramach unijnego Pakietu Klimatycznego. Wszystko w teorii wyglądało na cacy, gdy za tonę emisji dwutlenku węgla trzeba było zapłacić 5-6 euro. Ale kiedy cena podskoczyła w krótkim czasie nawet pięciokrotnie, żarty się skończyły – ocenił red. Tabaka.
Jak przypomniał dziennikarz gospodarczy to, że na razie nie odczuliśmy klimatycznego skrętu UE, to efekt ustawy zamrażającej ceny prądu. Ale teraz państwowe spółki energetyczne zaczęły otwarcie mówić o podwyżkach nawet do 40 proc.!
Źródło: BizBlog.pl