Zamknięci w kampusie studenci Hongkongu uciekli jak z oblężonej twierdzy. Spuścili się po linach

Hongkong, Ucieczka Fot. youtube
REKLAMA

Szefowa administracji Hongkongu Carrie Lam poinformowała we wtorek rano, że teren kampusu Uniwersytetu Politechnicznego (PolyU) opuściło 600 protestujących, ale wciąż pozostaje tam ok. 100 demonstrantów. Lam wyraziła nadzieję na pokojowe uregulowanie sytuacji.

Na Uniwersytecie Politechnicznym od niedzieli toczyły się brutalne starcia pomiędzy żądającymi demokracji demonstrantami a oddziałami policji. Protestujący strzelali z łuków i miotali w stronę funkcjonariuszy koktajle Mołotowa, a ci używali gazu łzawiącego, gumowych kul i armatek wodnych.

REKLAMA

Policja otoczyła kampus PolyU, by uniemożliwić demonstrantom ucieczkę. Część z nich opuściła jednak w poniedziałek wieczorem teren uniwersytetu, schodząc po linach z pomostu dla pieszych około ośmiu metrów w dół na estakadę, skąd zabierały ich motocykle. Według źródeł dziennika „South China Morning Post” z kampusu uciekło w ten sposób kilkudziesięciu protestujących.

Później policjanci odkryli tę lukę i wystrzelili w tamtym kierunku granaty z gazem łzawiącym; część demonstrantów odpowiedziała strzałami z łuków – podała RTHK.

Starcia z policją trwały w kilku miejscach półwyspu Koulun, gdzie tysiące osób wyszły na ulice, by wyrazić wsparcie dla demonstrantów uwięzionych na kampusie. Ubrani na czarno protestujący blokowali ulice i rzucali koktajle Mołotowa na Nathan Road w dzielnicy Jordan, a policja rozganiała ich przy użyciu gazu łzawiącego.

Uczestnicy trwających od czerwca masowych protestów w Hongkongu domagają się między innymi demokratycznych wyborów władz regionu i niezależnego śledztwa w sprawie działań policji, której zarzucają używanie nadmiernej siły. Władze Hongkongu, popierane przez rząd centralny ChRL w Pekinie, wykluczyły jednak ustępstwa. (PAP)

REKLAMA