Homoseksualiści we Francji mają już śluby cywile, teraz mogą jeszcze brać śluby „zborowe”

Ślub pary LGBT w Kościele Anglikańskim fot. toronto.anglican.ca
Ślub pary LGBT w Kościele Anglikańskim fot. toronto.anglican.ca
REKLAMA

Zjednoczony Kościół Protestancki Francji (EPUdF) dał już zielone światło do „błogosławieństw” związków jednopłciowych w swoich zborach jeszcze w 2015 roku. Pozostawił jednak pastorom swobodę decydowania o tym, czy przeprowadzą ceremonie małżeńskie między dwojgiem osób tej samej płci.

Teraz taki pierwszy ślub „zborowy”, bo przecież nie „kościelny” już się odbył. Zdecydowali się go udzielić pastorzy protestanccy z regionu Alzacji i Mozeli. I tak Związek Kościołów Protestanckich w Alzacji i Lotaryngii (UEPAL) oficjalnie zezwolił na błogosławieństwo przez swoich pastorów homoseksualnych małżeństw na terenie departamentów Dolnej Nadrenii, Górnego Renu, Renu i Mozeli. Taka decyzja była potrzebna osobno, bo ten region, który kiedyś należał do Niemiec, zachował odmienne struktury religijne.

REKLAMA

Podczas spotkania w Strasburgu UEPAL podjęło taką decyzję „demokratycznie”. Na 49 głosujących 36 głosów padło „za” „błogosławieniem” związków osób tej samej płci. Warunkiem jest porozumienie rady prezbiterialnej i danego pastora. Oznacza to, że w jednych zborach „błogosławić” będą, a w innych nie.

Francuskie media piszą nawet, że „kult protestancki” pragnie być „bardziej nowoczesny”, niż „gałąź katolicka”, co wskazywałoby na postrzeganie katolicyzmu nie jako „jednego Kościoła powszechnego”, ale jakiejś innej odmiany protestantyzmu.

Różnica ta ma polegać też na tym, że „kult protestancki postrzega małżeństwo bardziej jako umowę ludzką i społeczną, niż sakrament”, a „cechą charakterystyczną protestantyzmu jest otwartość na nowe sytuacje i stawienie czoła problemom wysuwanym przez społeczeństwo”.

Tymczasem dla Kościoła katolickiego jest to sakrament, ale udzielanym sobie przez dwoje ludzi i tylko potwierdzanym autorytetem Kościoła. Co do „otwartości” protestantyzmu, to może to i dobra cecha, tylko, że uleganie „temu światu” oznacza w konsekwencji po prostu jego powolną dechrystianizację. Kościół katolicki powoli się nam „protestantyzuje”, a bardziej postępowy Zbór protestancki już się nawet… „wolnomularzy” .

Źródło: Valeuers Actuelles

REKLAMA