Największe francuskie organizacje zrzeszające studentów zwołały na 26 listopada protest z żądaniem uruchomienia przez rząd „planu awaryjnego” i „strukturalnej walki z niepewnością jutra studentów”.
Owa „niepewność jutra” stała się przyczyną próby samospalenia się studenta w Lyonie, który ie zaliczył semestru i został pozbawiony stypendium. W pozostawionym liście oskarżał wszystkich polityków i prezydentów, że go… „zamordowali”.
Stypendia studenckie nie są we Francji wysokie, ale tak socjalnego nastawienia studentów jeszcze nie było. Desperacki gest 22-letniego studenta Anasa K., rozpalił rewindykacyjne nastroje na wszystkich niemal uczelniach Francji.
Teraz wezwano do działań i protestów we wszystkich ośrodkach akademickich. „Wydaje nam się, że rząd nie zdaje sobie sprawy z powagi strukturalnej sytuacji, która doprowadziła do tragedii 8 listopada” – oświadczyli przedstawiciele związków Fage, UNEF, FSE, Solidaires étudiant(es) i Alternatywa.
Wszystkie te organizacje są mocno lewicujące, z dużymi wpływami np. trockistów i anarchistów. Wezwały one, by „zwiększyć naciski naciski na rząd”, aby państwo zapewniło „materialne godne warunki życia dla wszystkich studentów.” 26 listopada studenci wyjdą na ulice. Z takimi przyszłymi „elitami” przyszłość Francji ie zapowiada się zbyt dobrze.
Pięć organizacji wspólnie żąda wzrostu o co najmniej 20% stypendiów studenckich, zwiększenia miejsc na kampusach i natychmiastowego zamrożenia, a później obniżenia czynszów w akademikach.
Minister szkolnictwa wyższego Frédérique Vidal ogłosiła na razie uruchomienie numeru alarmowego dla studentów w trudnej sytuacji ekonomicznej. Przypomniała także, że we wrześniu stypendia zostały już podwyższone o 46 milionów euro.
Źródło: France Info