Jesteśmy u progu wojny z Rosją?! Kreml ostro zareagował na żądania jednego z członków NATO. Polska miałby odegrać kluczową rolę w konflikcie

Iskander zdj. ilustracyjne. Foto: PAP
Iskander zdj. ilustracyjne. Foto: PAP
REKLAMA

Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow oświadczył w środę, że Rosja uważa żądania terytorialne Estonii za nie do przyjęcia i nie może się z nimi zgodzić. Skomentował w ten sposób wypowiedzi polityków estońskich na temat układu z Tartu z 1920 roku. Takie wypowiedzi nie polepszają sytuacji między Kremlem a krajami bałtyckimi. W mediach od pewnego czasu co trochę powtarzane są scenariusze konfliktu zbrojnego w tej części Europy, gdzie centrum zmagań miałaby być Polska. 

Szef MSZ Estonii Urmas Reinsalu oznajmił we wtorek, że nie widzi perspektyw ratyfikowania z Rosją traktatu granicznego ze względu na rozbieżności dotyczące układu z Tartu. Wcześniej o terytoriach, których Rosja nie zwróciła Estonii, wspomniał wicepremier i minister spraw wewnętrznych Mart Helme.

REKLAMA

Estonia jest jedynym państwem NATO, które nie ratyfikowało traktatu granicznego z Rosją. Była ostatnim z państw bałtyckich, które po rozpadzie ZSRR podpisało z Moskwą porozumienie o granicy. Punktem sporu był m.in. tekst estońskiej preambuły, w której znalazł się zapis odwołujący się do deklaracji parlamentu Estonii z 1992 roku, mówiącej o „bezprawnej aneksji” Estonii przez ZSRR.

W 2012 roku na żądanie Rosji do traktatów granicznych dodano zapis o braku wzajemnych roszczeń terytorialnych. Chodziło – potencjalnie – o ziemie, które Estonia uzyskała w wyniku układu pokojowego z Tartu z 1920 roku. Ziemie te (na wschodnim brzegu Narwy i w rejonie peczorskim w obwodzie pskowskim) po 1940 roku ZSRR pozostawił po stronie rosyjskiej.

Obecna granica przebiega według linii dzielącej republiki radzieckie, a nie według układu z Tartu. Rosja uważa – i takie stanowisko przekazywał jej MSZ – że układ z Tartu utracił ważność po wejściu Estonii w skład ZSRR.

Podobne spory nie poprawiają sytuacji między Rosją a krajami bałtyckimi. Wielu ekspertów obawia się, że nieporozumienia w tej części Europy mogą być zarzewiem dużego konfliktu zbrojnego między NATO a Rosją. W takim przypadku Polska miałaby odegrać kluczową rolę w starciu z Moskwą.

Władimir Putin doskonale zdaje sobie sprawę z tego jak ważny jest dla niego Kaliningrad graniczący z Polską. Rosjanie od lat sukcesywnie militaryzują ten obszar na wypadek konfliktu z NATO. W ostatnim czasie Kreml posłał tam dodatkowy pułk samolotów bojowych oraz czołgów. Poza tym w Obwodzie Kaliningradzkim Rosjanie dysponują znakomitymi systemami rakietowymi i marynarką wojenną.

W przypadku konfliktu między Rosją a krajami bałtyckimi, zgodnie z wszelkimi założeniami do walki błyskawicznie mieliby włączyć się polscy żołnierze wraz z amerykanami stacjonującymi nad Wisłą. Ich zadaniem – prawdopodobnie – miałoby być zajęcie doskonale uzbrojonego Obwodu Kaliningradzkiego.

Źródła: PAP, nczas.com

REKLAMA