Pół miliona Francuzów jest członkami religijnych sekt. Uboczny skutek laicyzacji i kryzysu Kościoła?

Pożar katedry Notre Dame w Paryżu. Fot: Twitter
Pożar katedry Notre Dame w Paryżu. Fot: Twitter
REKLAMA

Film „Les Eblouis”, który wszedł na ekrany francuskich kin wywołał dyskusję o zjawisku sekt religijnych i związanych z tym niebezpieczeństwach. Reżyser Sarah Suco opowiada swoją własną historię. Kiedy jej rodzice wstąpili do sekty była nastolatką.

Przy tej okazji zwrócono uwagę, że powołana do nadzoru takich organizacji Międzyresortowej Misja Czujności i Zwalczania Aberracji Sekciarskich (Miviludes) została wyjęta z kompetencji premiera i oddana pod nadzór MSW. Były prezes Miviludes Georges Fenech mówi, że to zła decyzja.

REKLAMA

Fenech to były sędzia i prezes Miviludes w latach 2008-2012. Twierdzi, że we Francji członkami sekt jest około 500 000 osób, z czego od 60 do 80 000 to dzieci. Jego zdaniem nadzór MSW nad tym problemem nie będzie efektywny.

Sekty to nie terroryści, ale często wpływowe osoby (np. scjentolodzy), które mają wpływ na różne aspekty życia. Dotyczy to prowadzonych przez sekty szkół, czy opieki zdrowotnej (przepisy religijne i działania różnych guru i uzdrowicieli stojące w sprzeczności ze zdaniem oficjalnej medycyny). MSW nie jest tu koniecznie najlepszym podmiotem do rozwiązywania tych problemów.

Miviludes to oryginale rozwiązanie francuskie w walce z sekciarskimi nadużyciami, chociaż bywało, że instytucja ta byłą wykorzystywana politycznie. Teraz jej wpływy są minimalizowane. Świadczy też o tym ograniczenie jej budżetu do wysokości około 500 000 euro rocznie. Tymczasem zjawisko sekt się rozwija.

Francuzi, którym od lat relatywizuje się ich tradycyjną religię, znajdują odpowiedzi na swoje egzystencjalne pytania właśnie w sektach. Zjawisko przybiera na sile w czasach kryzysów społecznych, a taki kryzys trwa obecnie.
Źródło: France Info

REKLAMA