
Związek zawodowy CFDT-Kolejarzy ogłosił „odnawialny” strajk od 5 grudnia. Wcześniej do strajku SNCF wezwały także trzy inne związki zawodowe kolejarzy – CGT-Cheminots, Unsa rail i SUD-Rail. Chodzo „obronę emerytur”. To jednak tylko uwertura do dnia społecznych protestów.
Zatrzymane pociągi to tylko część strajków niemal całego transportu publicznego. Poza kolejami, czyli SNCF, „zastrajkują” kierowcy ciężarówek, komunikacja miejska – metro, RER i autobusy RATP, a także np. Air France.
Na razie rządowi premiera Edouarda Philippe’a udało się ugasić pożar w szpitalach. Związki nie są zadowolone, ale konkretne sumy z budżetu obiecane na służbę zdrowia uspokoiły „bazę”. Pieniądze obiecane na szpitale zaostrzyły jednak apetyty innych sektorów publicznych.
Kolejka „rozgniewanych” powoli się wydłuża. Stoją w niej po podwyżkę stypendiów i obniżkę cen za akademiki studenci, a nawet policjanci, którzy również grożą strajkiem 5 grudnia, więc ie będzie komu pilnować tego dnia porządku.
„Bezczynność” policji, a nawet przyłączenie się do protestu, zapowiedziały niektóre syndykaty policyjne. W tej sprawie przedstawiono nawet rodzaj „ultimatum” Ministrowi Spraw Wewnętrznych, jeśli ten nie „spełni ich oczekiwań”. Policja chce lepszych warunków pracy,prawdziwej opieki socjalnej dla funkcjonariuszy (również ochrony ich emerytur), ale i zmian prawnych, które nie będą niweczyły ich pracy.
Rząd bada sytuację i ma nadzieję, że napięta sytuacja nie przerodzi się jakieś wielodniowe i ogólnokrajowe protesty wielosektorowe. Matignon (siedziba premiera) mówi – „nie nie możemy dać każdemu po 1,5 miliarda euro”.
Na stole jest też opcja „okrągłego stołu”, jeszcze przed 5 grudnia, zaproponowana przez wspierającą Macrona centrolewicę w sprawie „walki z nierównościami”. Dla wielu jest to jednak tylko zabieg kosmetyczny, który niczego nie da.
Strajki związków zawodowych mogą się okazać bardziej kłopotliwe dla rządu, niż nawet 53 „gorące soboty” ulicznych protestów „żółtych kamizelek”.
Źródło: AFP