
Tomasz Sommer, redaktor naczelny „Najwyższego Czasu”, w rozmowie z Radosławem Piwowarczykiem na łamach NCzasTV wyjaśnił o co chodzi w jego „konflikcie” z Wojciechem Sumlińskim.
Na samym początku Sommer przyznał, że Gmina Żydowska rzeczywiście blokowała spotkania z autorem „Powrotu do Jedwabnego”.
– Okazało się, że Gmina Żydowska rzeczywiście starała się blokować spotkania pana Sumlińskiego, bo sama się do tego przyznała na łamach „Gazety Wyborczej”. To jest rzeczywiście zdumiewający skandal.
Redaktor naczelny „Najwyższego Czasu” wyraził również oburzenie usłużną, wobec żydowskich związków wyznaniowych, postawą polskiego Kościoła.
– Te sale zostały zablokowane w ośrodkach kościelnych […] Po raz kolejny wyszło na to, że wystarczy, że ktoś z Gminy Żydowskiej zadzwoni do kościoła, i kościół natychmiast staje na baczność i wykonuje to polecenie, które stamtąd przyszło. Wydaje mi się, że nasi włodarze Kościoła powinni się powaznie zastanowić nad tą prawidłowością.
Następnie w rozmowie poruszony został temat książki Sumlińskiego.
– To, że każdy ma prawo sprzedawać co chce, nie oznacza, że te przedmioty nie mogą być obiektem analizy, a jeżeli na to zasługują, także krytyki.
Tomasz Sommer wyjaśnił, że w kwestii zbrodni w Jedwabnem nie wypowiada się jako laik, bo od dłuższego czasu zgłębia ten temat.
– Sam od ponad roku bardzo szczegółowo zajmuję się sprawą Jedwabnego, z tego powodu, że razem z Markiem Chodakiewiczem szykujemy obszerną publikację naukową […] poświęconą temu problemowi.
Z tego też względu Sommer zakupił książkę Sumlińskiego, była ona bowiem reklamowana jako „odkrywcza” i „przełomowa”, więc mogła stać się kolejną publikacją w bibliografii pracy składanej przez niego i Chodakiewicza.
– Spodziewałem się, że jakieś nowe wątki w tej książce znajdę i dorzucę ją do swojej kolekcji [..] Nabyłem tę książkę i, ku swojemu zdziwieniu, zauważyłem, że żadnych nowych wątków nie ma – powiedział.
Jeśli pojawiały się jakieś nowe cytaty, to były one anonimowe, więc nie mogą być traktowane poważnie przez badaczy.
Wiele osób komentujących nagranie pyta dlaczego książce, która co prawda nie wnosi nic nowego, ale opowiada się po słusznej stronie, należy się krytyka.
Warto zauważyć, że jeśli każdy prawicowy pisarz wydawałby książkę o zbrodni w Jedwabnem i byłaby ona promowana jako przełomowa, a później okazywałaby się wydmuszką, to bardzo utrudniałoby to pracę poważnym badaczom.
Jeśli wyjdzie w końcu książka, która jednoznacznie pokaże, co naprawdę wydarzyło się w Jedwabnem, to może zostać nie potraktowana poważnie, gdy opinia publiczna zestawi jej autora z takimi Sumlińskimi.