Rezygnacja Węgier z udziału w festiwalu Eurowizji wywołała bardzo przewidywalną reakcję

MARUV fot. Instagram @maruvofficial
MARUV fot. Instagram @maruvofficial
REKLAMA

Zachodnie media nie zostawiają suchej nitki na rzekomej homofobii rządu Victora Orbana. Brytyjski The Guardian”, czy francuski „Le Point” piszą o „wrogości reżimu węgierskiego do powiązań konkursu ze społecznością LGTB+”.

Chociaż węgierska TV publiczna nie podała oficjalnie powodu zerwania z konkursem piosenki Eurowizji, to rzeczywiście chodzi o coraz większe schodzenie tej imprezy na manowce polit-poprawności, odór propagandy i promocji najdziwniejszych wynaturzeń seksualnych i gwałcenie kanonów etyki i estetyki.

REKLAMA

Jak piszą jednak mainstreamowe media zachodnie „Eurowizja jest zbyt homoseksualna dla węgierskiej skrajnie prawicowej władzy”.

„The Guardian” powołuje się „źródło zbliżone do węgierskiej telewizji publicznej MTVA, które potwierdza właśnie ową „wrogość reżimu węgierskiego”.

W rzeczywistości ktoś w Europie nareszcie powiedział dość płaceniu na coraz bardziej zdegenerowany festiwal, w który piosenka i muzyka stają się tylko tłem do promocji ideologii LGTB.

Opinia o wykorzystywaniu Eurowizji do niszczenia dobrego smaku i estetyki przez występy poprzebieranych w sukienki facetów z brodami, nie jest przecież tylko refleksją Madziarów. Podobnie uważa i spora część Polaków.

Z tym, że u nas „konserwatysta” Kurski dostał zabawkę w postaci „Eurowizji” w juniorskiej wersji, gdzie jeszcze co prawda transwestytów promować nie musi, ale też jest już dość „postępowo”. W podzięce TVP zafunduje za to kolejny rok z rzędu „facetów w sukienkach”, czy „kobiet z penisami”.

W tym czasie Węgrzy zamiast Eurowizji w 2020 roku, chcą bezpośrednio wspierać talenty rodzimej muzyki pop.

REKLAMA