29 listopada z Placu Bankowego po godz. 10 pod hasłem „Dosyć słów, teraz czyny!” ruszył Młodzieżowy Marsz Klimatyczny. „Data strajku zbiega się z dniem wielkich wyprzedaży w sklepach – Black Friday” – podali na swojej stronie internetowej organizatorzy. Poza tym, że były to kolejne już 'legalne’ wagary, to na dodatek duża część haseł niesionych przez dzieci i młodzież nie odnosiła się do planety, tylko do seksualności.
Uczestnicy Młodzieżowego Marszu Klimatycznego zebrali się w piątek przed godz. 10 na pl. Bankowym, po to, żeby zaprotestować przeciwko zmianom klimatu. Protest rozpoczął się od przemówień z platformy umieszczonej na… samochodzie.
Poza tym, że dzieci, zamiast na strajkach powinny być w szkołach, to, jak się okazało, ów strajk był gorszy niż niejedna tęczowa parada. Duża część haseł, które niosły dzieci i młodzież, miała podtekst seksualny.
Zbereźne hasła niosły przede wszystkim dziewczyny. Na tablicach znalazł się teksty o „gorących mamuśkach”, „ssaniu k**asa” (po angielsku), a także takie dziwactwa jak „zniszcz mi pusię, nie planetę”.
Nauczyciele i rodzice powinni wyciągnąć konsekwencje i następnym razem nie puszczać swoich dzieci na tego typu patologiczne spędy.
Dzisiejszy strajk klimatyczny kwiatu polskiej młodzieży 🤮 pic.twitter.com/80E6EwY5oJ
— Patryk "Skju" Sykut (@PatrykSykut) November 29, 2019