Izrael – kraj płynący mlekiem, miodem i… konopiami

Marihuana. Flickr: Pedro Fabián Gutiérrez Vidrio
Marihuana. Flickr: Pedro Fabián Gutiérrez Vidrio
REKLAMA

Państwo hebrajskie może stać się światowym liderem w dziedzinie produkcji marihuany medycznej. U siebie mają ponad 46 000 leczonych w ten sposób, wdrożono zaawansowane technologie produkcji i mają szanse eksportu tego towaru na coraz większy rynek.

To trochę paradoks, że wraz z kurczącym się rynkiem dla koncernów tytoniowych rośnie szansa dla… koncernów narkotykowych. Okazuje się, że prym wiedzie tu Izrael.

REKLAMA

Historia konopi w Izraelu zaczęła się już dawno, w połowie lat 60. ub. wieku w Jerozolimie. Rafael Mechoulam, młody i zdolny chemik odkrył strukturę molekularną tetrahydrokannabinolu. Kilka miesięcy badań doprowadziło do odkrycia kapitału zawartego w trzech literach: THC.

THC jest dominującym składnikiem aktywnym konopi indyjskich, który zespół Instytutu Weitzmana kierowany przez prof. Mechoulana zdołał zidentyfikować i wyizolować.

To już historia, dzisiaj Izrael dostarcza medyczną marihuanę na rynki wielu krajów. W kwietniu 2017 r. rząd dał firmom produkującym konopie medyczne zielone światło, aby rozpocząć eksport swoich produktów. Na początek to 267 mln USD rocznie. W raporcie międzyresortowym padłą suma 4 miliardów szekli.

Uprawie marihuany sprzyja rząd, klimat i postęp w badaniach naukowych. Ministerstwo Zdrowia przeznacza się na nie 8 milionów szekli rocznie, do Izraela ściąga się też naukowców z tej dziedziny z zagranicy. Poza tym zakłada farmy produkcyjne także w wielu krajach Afryki.

Izrael jest światowym liderem w dziedzinie zaawansowanych rozwiązań do produkcji konopi, w tym unikalnych technik ekstrakcji, ukierunkowanych receptur, technologii monitorowania jakości roślin…

Kilkadziesiąt amerykańskich firm przeniosło całą działalność badawczo-rozwojową do Izraela, ze względu na liberalne przepisy. W dodatku jeszcze kilka lat temu rabin Chaim Kaniewski, stojący na czele ultraortodoksyjnego rabinatu, orzekł, że konopie są koszerne…

Źródło: Le Point/ Blog Orient-Express/ The Times of Israel

REKLAMA