
„Sieci handlowe, które dotąd nie oferowały żywych karpi, trzymają się swoich dotychczasowych strategii. Pozostałe w większości zaczynają stawiać wyłącznie na artykuły chłodzone i mrożone. Tłumaczą, że nie chcą eskalować cierpienia zwierząt” – podaje serwis „Interia”. Zaznaczono, że jedyną siecią, która nie uległa jeszcze szalonemu postulatowi Mai Ostaszewskiej jest sieć Carrefour.
Serwis agencyjny MondayNews zapytał dyskonty, hipermarkety oraz sieci w Polsce o to, czy zamierzają sprzedawać żywe karpie. Okazuje się, że jedyną dużą siecią gdzie można kupić żywego karpia pozostał Carrefour.
– Od początku naszej działalności, czyli od 2002 roku, sprzedajemy tylko oprawionego karpia, gotowego do obróbki termicznej. Dzięki temu klienci płacą za samo mięso do spożycia. Przetwarzając je samodzielnie, odrzucamy ok. 50-55 proc. jego masy. Oferowany przez nas karp pochodzi wyłącznie z polskich stawów i jest niemrożony – powiedziała Aleksandra Robaszkiewicz z Lidl Polska.
Jak informuje Justyna Radwańska z ALDI Polska, ta sieć również nigdy nie prowadziła w swoich sklepach sprzedaży żywych karpi. Jest to podyktowane strategią handlową oraz przejrzystą polityką, związaną z dobrostanem zwierząt, która wykracza znacznie poza działania na rzecz zrównoważonego rybołówstwa. Również POLOmarket będzie sprzedawał wyłącznie martwe karpie.
– W tym roku, podobnie jak w latach ubiegłych, nasze sklepy nie będą sprzedawały żywych karpi. Taką decyzję podjęliśmy, kierując się dobrostanem ryb oraz uwzględniając opinie wciąż rosnącej grupy klientów, którzy krytycznie oceniają tego typu sprzedaż – mówi Bartosz Pietruszka z POLOmarketu.
Żywych karpi nie oferowała też nigdy sieć Netto i zmieniać tego stanu nie zamierza.
Dr Paweł Jurowczyk z Instytutu Badawczego ABR SESTA podkreśla, że „coraz więcej sieci deklaruje, że nie zaoferuje żywego karpia, mając na względzie dobrostan ryb”.
– W ub.r. był on dostępny m.in. w wybranych sklepach Auchan, E.Leclerc, Carrefour, czy Tesco. Decyzja o sprzedaży często była poprzedzona badaniami opinii klientów. I stąd w ogóle do takiej sprzedaży dochodziło – wskazuje dr Jurowczyk.
Także Biedronka nie zamierza sprzedawać żywych karpi. Jednak – jak tłumaczy przedstawiciel sieci Jan Kołodyński – powodem nie jest troska o los ryb, lecz dostrzeżenie coraz mniejszego popytu na tę rybę.
– Dotychczas nie sprzedawaliśmy żywych karpi i nie zamierzamy tego zmieniać. Co ciekawe, ta ryba znajduje się dopiero na 3. miejscu wśród najchętniej kupowanych u nas przed świętami. W ub.r. najlepiej sprzedawał się śledź. Za nim był łosoś i dopiero potem – karp – informuje Kołodyński.
Carrefour Polska nie ulega jednak szaleńczym postulatom Mai Ostaszewskiej. W tym roku nadal będzie oferował w sprzedaży żywe karpie. „Jednocześnie firma będzie zachęcać klientów do zmiany nawyków zakupowych i wyboru patroszonych ryb lub innych elementów z ich przerobu. W przypadku karpia z wody możliwe będzie skorzystanie z jego uboju w sklepie” – zaznacza interia.pl.
„Większość hipermarketów deklaruje wprost, że nie sprzedaje już żywych karpi. Być może Carrefour upatruje w tym szansę na zyski. Skoro coraz trudniej będzie dostać taki towar, to głośne oferowanie go może przyciągnąć wielu klientów, którzy nie chcą rezygnować z dotychczasowego zwyczaju” – wyjaśnia Hiper-Com Poland.
Maja Ostaszewska z pewnością będzie zadowolona. Tylko jedna sieć będzie prowadziła sprzedaż żywych ryb. Karpiom jednak jest zapewne obojętne, czy ubite zostaną w domu klienta, czy też przed wystawieniem w sklepie przez pracownika. Ale samopoczucie lewaka – przekonanego, że odmienił los ryby – zawsze będzie wtedy lepsze.
Źródło: interia.pl