Banaś może przejść do kontrataku wobec PiS. Jego dymisja to temat zamknięty

Marian Banaś / Fot. PAP
Marian Banaś / Fot. PAP
REKLAMA

Temat dymisji Mariana Banasia jest zamknięty. Prezes Najwyższej Izby Kontroli umocnił się na stanowisku. PiS nie ma narzędzi prawnych, by go odwołać. Oczywiście prawo może spróbować zmienić, ale to trochę potrwa, a w tym czasie Banaś jest gotowy przejść do kontrataku.

Według ustaleń „Dziennika Gazety Prawnej”, dymisja Banasia trafiła na biurko Witek w piątek, ale marszałek nie była zadowolona z faktu, że szef NIK nie wskazał następcy. Odesłała więc oryginał rezygnacji oraz nowy dokument, w którym Banaś miał wskazać jako swojego następcę Tadeusza Dziubę.

REKLAMA

Na pierwszy rzut oka posunięcie marszałek Witek mogło wydawać się bezsensowne. Diabeł jednak jak zwykle tkwi w szczegółach. Zgodnie z art. 21 ustawy o NIK ustępujący prezes powinien wskazać swojego następcę. Jeśli tego nie zrobi, Sejm zgodnie z art. 14 – na wniosek marszałka lub grupy co najmniej 35 posłów – powołuje prezesa NIK bezwzględną większością głosów.

Wybór musi jednak zaakceptować jeszcze Senat, gdzie PiS stracił większość. Wyznaczenie Dziuby miało dać PiS-owi gwarancję trzymania pieczy nad NIK. Sejm oficjalnie zaprzecza, by takie pismo trafiło do kancelarii, ale według „DGP” miało przejść drogą nieformalną.

Banaś na takie rozkazy nie przystał. Przeszła mu również ochota na dymisję i postanowił trwać na stanowisku. Nie złamało go nawet zdymisjonowanie jego syna Jakuba z posady pełnomocnika zarządu i dyrektora w państwowym Banku Pekao.

Anonimowo dla „DGP” wypowiedział się jeden z polityków PiS-u. Nie ukrywa, że na ten moment dymisja Banasia nie jest możliwa, a sam prezes NIK nie ma zamiaru ustępować.

Sprawa wymknęła się partii z rąk, bo już mieli jego rezygnację. Teraz wszystko wskazuje na to, że Banaś się utwardził i nie złoży tak łatwo broni, a nawet może przejść do kontrataku – mówi.

REKLAMA