
Bertold Kittel nie musi przepraszać byłego szefa MON za słynny materiał „Kasjer z Ministerstwa Obronny”. To finał głośnej afery.
W 2001 roku „Rzeczpospolita” (wówczas jej udziałowcem był jeszcze Skarb Państwa) opublikowała materiał „Kasjer z Ministerstwa Obrony”. Publikacja ta zakończyła karierę wiceministra obrony w rządzie Jerzego Buzka Romualda Szeremietiewa.
Bertold Kittel i Anna Marszałek twierdzili, że asystent Szeremietiewa – Zbigniew F. miał w imieniu swojego szefa żądać łapówek od firm zbrojeniowych. Szeremietiew miał natomiast bezprawnie dopuścić F. do tajemnic resortu oraz wydawać więcej, niż zarabiał.
Szeremietiew stracił stanowisko, a w 2004 roku został oskarżony przez prokuraturę. Po latach został uniewinniony od prawie wszystkich zarzutów. Dwa bowiem (dotyczące podejrzenia ingerencji wiceministra w przetargi na centrale telefoniczne i dostawę samochodów) zostały umorzone z powodu przedawnienia karalności.
W 2012 roku Szeremietiew pozwał autorów tekstu. W sądzie pierwszej instancji jego powództwo oddalono. W drugiej instancji sąd nakazał pozwanym przeprosiny.
Sprawa trafiła do Sądu Najwyższego i uwzględniono kasację. Teraz Sąd Apelacyjny prawomocnie rozsądził sprawę i przyznał rację dziennikarzom.
– Dziennikarze na podstawie rozmów z kilkudziesięcioma informatorami, w tym kilkoma ujawnionymi z nazwiska, podali, że są wątpliwości co do majątku wiceministra. Dochowali rzetelności i staranności. Nie dążyli do sensacji, lecz wykonywali zadania, jakie w demokratycznym społeczeństwie powinna wypełniać prasa. Dlatego apelacja powoda musiała zostać oddalona – wskazała cytowana przez „Rzeczpospolitą” sędzia Jakubowska-Pogorzelska.
Źródło: Rzeczpospolita