Grzybiarze z Rumunii trafili do więzienia, bo za dużo zbierali! Zobacz jakim grzybem truli się najczęściej

Grzyby Fot. ilustr. Wikipedia
REKLAMA

Czy Francja wzorem Holandii zabroni zbierania grzybów? Nie można tego wykluczyć, bowiem służby biją na alarm, że wzrastająca popularność grzybobrania przynosi coraz więcej zatruć i ofiar śmiertelnych. Wszystko to skutek przerwania tradycji…

Jeszcze pod koniec XX wieku we francuskich lasach, zwłaszcza pod Paryżem dominowali grzybiarze z Polski i Rosji. W ostatnich latach grzybobranie stało się popularne także wśród Francuzów. Jednak znajomość grzybów czerpią głównie z atlasów. Chociaż rozpoznawaniem grzybów jadalnych i niejadalnych zajmują się we Francji… apteki, to media alarmują, że w latach 2010–2017 odnotowano 10 625 przypadków zatrucia grzybami.

Opublikowano nawet w tej sprawie oficjalne dane, z których dodatkowo wynika, że 22 osoby z tego powodu zmarły, a najczęstszym sprawcą jest muchomor zielonawy, czyli znany i u nas muchomor sromotnikowy. Mylono go z pieczarką łąkową.

REKLAMA

Dane publikuje biuletyn epidemiologiczny (BEH) francuskiej Agencji Zdrowia Publicznego. Ofiarami grzybów w tym dziesięcioleciu było 10 mężczyzn i 12 kobiet w wieku od 38 do 88 lat. 16 zmarło po spożyciu sromotnika, 7 po zjedzeniu muchomora plamiastego, lejkówki jadowitej, czy grzybówki fioletowawej.

Ciekawa informacja dotyczy tego, że 7% grzybów, która spowodowały zatrucia kupiono w sklepie lub spożyto w restauracji. Biuletyn straszy Francuzów, że nawet gatunki jadalne w pewnych przypadkach mogą wywołać zatrucie, czy zaszkodzić niektórym organom. Doradza się m.in. fotografowanie grzybów przed ich ugotowaniem i nie podawanie tego przysmaku dzieciom. W etatystycznej Francji tylko czekać jak wprowadzą egzaminy i Karty Grzybiarza.

Zresztą pewne ograniczenia już istnieją. W niektórych regionach dotyczą np. ilości zbieranych grzybów. Dość boleśnie przekonała się o tym grupa Rumunów, którzy postanowili na wysypie prawdziwków zrobić mały biznes. Do zbioru ściągnęli rodaków i w departamencie Górnej Saony w Burgundii rozpoczęli wielkie grzybobranie.

Zebrane borowiki sprzedawali po 3 euro za kg. Skończyło się aresztowaniem piętnastu Rumunów i konfiskatą 460 kg już zebranych grzybów. Prokurator z Vesoul też powoływał się na przypadki zatruć, chociaż Rumuni akurat się na tym znali i zbierali prawdziwki.

Z 15 zbieraczy, czterech mężczyzn w wieku od 26 do 40 lat zatrzymanych w Fougerolles (Haute-Saône) będzie sądzonych 28 stycznia w trybunale w Vesoul. Paragraf się znalazł, bo przepisy dotyczące ochrony lasu zezwalają w tym regionie na zbieranie 5 kg grzybów na osobę. „Gdy przekroczymy 10 kg grzybów, popełniamy przestępstwo, za które kara może wynieść do 3 lat więzienia i 45 000 euro grzywny” – informuje prokuratura.

Dla prokuratora jest to dodatkowo „wykorzystywanie nędzy” i „problem porządku publicznego i warunków sanitarnych”, bo zbieracze przebywali w prowizorycznych obozowiskach w lesie. Tym razem sympatiaz powinna być po stronie Rumunów, którzy nie kradli i wykazali się pomysłowością, a przepisy złamali jedynie z niewiedzy.

Wg oceny policji w tym biznesie pracowało od 50 do 70 osób. Wszystkie skonfiskowane grzyby okazały się jadalne i zostały przekazane na cele charytatywne. Pozbawieni dochodu Rumunii zapewne w tychże organizacjach wkrótce się pojawią, prosząc o pomoc i wsparcie. A chcieli zamiast ryby, wędkę…

Źródło: Le Figaro/ AFP

REKLAMA