Czy Francja wzorem Holandii zabroni zbierania grzybów? Nie można tego wykluczyć, bowiem służby biją na alarm, że wzrastająca popularność grzybobrania przynosi coraz więcej zatruć i ofiar śmiertelnych. Wszystko to skutek przerwania tradycji…
Jeszcze pod koniec XX wieku we francuskich lasach, zwłaszcza pod Paryżem dominowali grzybiarze z Polski i Rosji. W ostatnich latach grzybobranie stało się popularne także wśród Francuzów. Jednak znajomość grzybów czerpią głównie z atlasów. Chociaż rozpoznawaniem grzybów jadalnych i niejadalnych zajmują się we Francji… apteki, to media alarmują, że w latach 2010–2017 odnotowano 10 625 przypadków zatrucia grzybami.
Opublikowano nawet w tej sprawie oficjalne dane, z których dodatkowo wynika, że 22 osoby z tego powodu zmarły, a najczęstszym sprawcą jest muchomor zielonawy, czyli znany i u nas muchomor sromotnikowy. Mylono go z pieczarką łąkową.
Dane publikuje biuletyn epidemiologiczny (BEH) francuskiej Agencji Zdrowia Publicznego. Ofiarami grzybów w tym dziesięcioleciu było 10 mężczyzn i 12 kobiet w wieku od 38 do 88 lat. 16 zmarło po spożyciu sromotnika, 7 po zjedzeniu muchomora plamiastego, lejkówki jadowitej, czy grzybówki fioletowawej.
Ciekawa informacja dotyczy tego, że 7% grzybów, która spowodowały zatrucia kupiono w sklepie lub spożyto w restauracji. Biuletyn straszy Francuzów, że nawet gatunki jadalne w pewnych przypadkach mogą wywołać zatrucie, czy zaszkodzić niektórym organom. Doradza się m.in. fotografowanie grzybów przed ich ugotowaniem i nie podawanie tego przysmaku dzieciom. W etatystycznej Francji tylko czekać jak wprowadzą egzaminy i Karty Grzybiarza.
Zresztą pewne ograniczenia już istnieją. W niektórych regionach dotyczą np. ilości zbieranych grzybów. Dość boleśnie przekonała się o tym grupa Rumunów, którzy postanowili na wysypie prawdziwków zrobić mały biznes. Do zbioru ściągnęli rodaków i w departamencie Górnej Saony w Burgundii rozpoczęli wielkie grzybobranie.
Zebrane borowiki sprzedawali po 3 euro za kg. Skończyło się aresztowaniem piętnastu Rumunów i konfiskatą 460 kg już zebranych grzybów. Prokurator z Vesoul też powoływał się na przypadki zatruć, chociaż Rumuni akurat się na tym znali i zbierali prawdziwki.
Z 15 zbieraczy, czterech mężczyzn w wieku od 26 do 40 lat zatrzymanych w Fougerolles (Haute-Saône) będzie sądzonych 28 stycznia w trybunale w Vesoul. Paragraf się znalazł, bo przepisy dotyczące ochrony lasu zezwalają w tym regionie na zbieranie 5 kg grzybów na osobę. „Gdy przekroczymy 10 kg grzybów, popełniamy przestępstwo, za które kara może wynieść do 3 lat więzienia i 45 000 euro grzywny” – informuje prokuratura.
Dla prokuratora jest to dodatkowo „wykorzystywanie nędzy” i „problem porządku publicznego i warunków sanitarnych”, bo zbieracze przebywali w prowizorycznych obozowiskach w lesie. Tym razem sympatiaz powinna być po stronie Rumunów, którzy nie kradli i wykazali się pomysłowością, a przepisy złamali jedynie z niewiedzy.
Wg oceny policji w tym biznesie pracowało od 50 do 70 osób. Wszystkie skonfiskowane grzyby okazały się jadalne i zostały przekazane na cele charytatywne. Pozbawieni dochodu Rumunii zapewne w tychże organizacjach wkrótce się pojawią, prosząc o pomoc i wsparcie. A chcieli zamiast ryby, wędkę…
Źródło: Le Figaro/ AFP