Poranek przed Galerią Mokotów wcale nie był sielanką. Tłum konsumentów, zachęconych promocjami Xiaomi, przepychał się, a z jego ust padały wykrzykiwane przekleństwa. Dantejskie sceny, jakie ujrzała Warszawa, sprawiły, że firma zmuszona była wezwać policję i ostatecznie zamknąć salon.
Sklep Xiaomi chciał zorganizować dla swoich klientów specjalną promocję. Oferty były niezwykle korzystne, gdyż przeceny zaczynały się od 50 proc. Największa z nich wyniosła zaś aż 94 proc. Warszawa dosłownie oszalała.
Chętnych nie brakowało. Tłum ustawił się przed Galerią Mokotów jeszcze na długo przed jej otwarciem. Ze względu na wielu oczekujących, firma postanowiła otworzyć swój salon nieco wcześniej.
Na nic się to jednak zdało. Napięcie tłumu nie zostało rozładowane. Ludzie przepychali się, napierali na siebie, niemal walczyli na śmierć i życie. Nie zabrakło także awantur i soczystych wyzwisk. Nagranie z zajścia można obejrzeć tutaj. Do akcji musiała wkroczyć ochrona. Później wezwano także policję.
– Dostaliśmy zgłoszenie o tym, że jest dużo ludzi. Było ryzyko, że może dojść do zakłócenia porządku. Policjanci podjechali na miejsce. Na miejscu była ochrona. Kiedy przyjechaliśmy, przez megafon została ogłoszona informacja, że sklep jest zamknięty. Tłum się rozszedł. Nie doszło tam do złamania prawa, nie zostały nałożone żadne mandaty. Obyło się bez dalszych działań policji – przekazała w rozmowie z Next.gazeta.pl podinsp. Magdalena Bieniak ze stołecznej komendy policji.
W rezultacie sklep Mi Store został „zamknięty” jeszcze przed otwarciem. Firma przeprosiła na Facebooku swoich klientów. „Liczba gości Mi Store w Galerii Mokotów przeszła nasze najśmielsze oczekiwania” – czytamy.
„Niestety mimo przygotowań naszego zespołu porządkowego i napierającego tłumu wraz z przedstawicielami Galerii Mokotów podjęliśmy decyzję o zamknięciu dzisiaj Mi Store” – dodano.
Xiaomi zapowiedziało, że na przyszły tydzień ponownie przygotuje „specjalną promocję”.
Źródła: gazeta.pl/Facebook/YouTube
