
Po skandalicznej akcji przeprowadzonej w szkole podstawowej pracę stracił komendant policji oraz dyrektorka. Dzieci nie wiedziały, że terroryści z bronią to tylko ćwiczenia.
Do trzech lat więzienia grozi odpowiedzialnym za symulację ataku terrorystycznego na szkołę podstawową w Barczewie. Według śledczych akcja była działaniem na szkodę uczniów oraz interesu publicznego.
Sprawa dotyczy symulacji z 14 listopada. Do szkoły weszli uzbrojeni w atrapy broni zamaskowani mężczyźni.
Wśród dzieci zapanowała panika. Okazało się, że część z nich nie była poinformowana o planowanych szkoleniach. Jeden przerażony chłopiec wyskoczył przez okno (na szczęście akcję przeprowadzono na parterze).
Pierwsza z pracy wyrzucona została dyrektorka – 29 listopada. Teraz pracę stracił komendant policji.
Co bardziej szokujące – o planowanych ćwiczeniach nie wiedziały też służby.
Jak się okazało pisemna informacja o planowanych ćwiczeniach wpłynęła do policji zaledwie sześć dni przed akcją. Dyrektorka nie prosiła policję o pomoc w organizacji, ani udział w ćwiczeniach.
Niemniej policja miała obowiązek zabezpieczać takie ćwiczenia.
– Doszło do niezamierzonego przeoczenia i złej interpretacji faktów, co do stopnia poinformowania policjantów na temat planowanych ćwiczeń. Wyrażamy ubolewanie, że do takiej sytuacji doszło – tłumaczył aspirant Rafał Prokopczyk z Komendy Miejskiej Policji w Olsztynie.
Źródło: TVN24